To co się dzieje w mojej głowie jest złe. Bardzo złe. Ale nie umiem zahamować złych myśli, które ciągle mówią mi jak bardzo niewystarczająca jestem. Myślę, że lepiej będzie jak mnie nie będzie już tutaj, na ziemi. Nie mam dłużej sił udawać, że jest dobrze. Codziennie się zmuszam do uśmiechu. To mi zabiera dużo sił. Czuję się wyczerpana. Coraz częściej nie śpię w nocy, coraz częściej miewam krwotoki z nosa, coraz częściej myślę o życiu po życiu. Chcę się odważyć odejść stąd w końcu. Żeby nie przechodzić tego koszmaru. Bo to dla mnie naprawdę emocjonalny koszmar. Tej codziennej walki ze sobą i tym, że go kocham tak strasznie. Tak strasznie bardzo. Wiem, że to nigdy nie minie. Nigdy się nie skończy, mogę próbować nie mieć kontaktu, nie patrzeć, nie pisać, ale sama siebie tym jeszcze ukarałam. Brak kontaktu boli tak samo jak kontakt. To nic nie daje. Duszę w sobie to wszystko tak bardzo. Mogę wypłakać codziennie milion łez, gryźć pięści z bezsilności i walić pięścią o ścianę, pić alkohol, a później rozbijać butelki. Nie wiem, może potrzebuję pomocy, może psychologa, może psychiatry, może nic mi już nie pomoże. Czuję się okropnie. Mam złamane serce, którego nie potrafię poskładać od tylu lat.. Zawsze czułam, że to miłość mojego życia. Przybija mnie myśl, że dla niego nie znaczę zupełnie nic. Zupełnie... nie jestem nawet warta rozmowy na której tak bardzo mi zależało. Nie jestem warta obiecanego telefonu. Nie chcę się po raz kolejny narzucać i rozczarowywać. Czuję taką bezsilność, że jedyne o czym myślę to po prostu zasnąć na zawsze. To przykre i żałosne. Żałosne życie. Ja jestem żałosna. Ale nigdy jeszcze nie czułam się tak bezwartościowa. I nigdy jeszcze nie czułam takiej niechęci do życia. Przecież zawsze chciałam żyć, spotykać nowych ludzi. A teraz od pewnego czasu nie mam nawet ochoty rozmawiać z tymi, których znam. Po prostu, przestali mnie interesować. Złożyłam wszystkie moje myśli w jedną wiadomość, opisałam najlepiej jak potrafię to co czuje. Myślałam długo jak ująć to wszystko w całość. Zdradziłam swoją największą tajemnicę o utracie kogoś najmniejszego na świecie... Myślałam, że.. nie wiem co myślałam. Że jest odpowiednią osobą do powierzenia takich słów.. że zrozumie, że powie coś.. Naprawdę najgorsze co można dostać w odpowiedzi to to, że ktoś czuje dokładnie to samo co Ty, ale do kogoś innego. Czułam jakby sztylet przebił mi płuca, usiadłam i poczułam, jak brakuje mi oddechu. Poczułam okropną złość. A później już tylko zobojętnienie. Takie zupełne zobojętnienie. Do życia. Po tych słowach odechciało mi się żyć. Chcę iść tam, gdzie trafiło moje maleństwo. Jeśli ktoś uważa, że słowem nie można zabić, to owszem- można. Zostało mi już tylko ciało, bo czuję, że wszystko inne we mnie po prostu umarło. Tęsknię kolejny wieczór. Płaczę kolejny wieczór krztusząc się łzami. Czekam na telefon kolejny wieczór. I milczę do Ciebie. Tak samo jak Ty milczysz do mnie. Kocham Cię, to była fatalna miłość, dobranoc, j. https://www.youtube.com/watch?v=D13C3SsshEs
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika jesuisenvie.
4 STYCZNIA 2021
28 GRUDNIA 2020
10 LISTOPADA 2020
12 PAŹDZIERNIKA 2020
26 MARCA 2020
9 LUTEGO 2020
15 STYCZNIA 2020
8 STYCZNIA 2020
Wszystkie wpisy