Zdjęcie przed wyjściem na plażę, bez obaw było cieplutko, a ja miałam kurtkę :)
03:57 a ja nie mogę zasnąć. Spędziłam właśnie świetny wieczór na plaży w towarzystwie mega fajnych ludzi. Dawno tak nie miałam.. Ognisko, śmiechy, rozmowy, śpiewanie. Miałam nigdzie nie iść, miałam zostać w domu ale przekonali mnie dobrze mówiąc, ze użalałabym się nad sobą. Nie oszukujmy się, dzisiejszy dzień był jednym z najgorszych. Podjęłam mega ważna decyzje która bardzo mocno mnie zabolała. Zakończyłam znajomość z kimś na kim bardzo mi zależy. Z kimś kogo mam w głowie dosłownie 24/7. To nic, ze nie znamy się długo, zdążyłam się przywiązać tak mocno, ze aż mnie to przeraża. Ostatnie dni wyglądały tragicznie, nie robiłam prawie nic innego oprócz niekontrolowanego płaczu w najmniej spodziewanych momentach. Praca, dom, praca, dom. I tak w kółko. Nie ruszałam się z łóżka, słuchałam dołujących piosenek, wylewałam litry łez i tęskniłam.. Tak cholernie mocno. Od początku wiedziałam, ze miedzy nami nic nie będzie, bo czemu miałby zwrócić uwagę na kogoś takiego jak ja? Dobrze się dogadywaliśmy, spędziliśmy razem cudowne chwile, ale mogłam się domyślić, ze to długo nie potrwa. Pokłóciliśmy się wtedy, a ja byłam pewna, ze sobie poradzę. Nie radziłam, potrzebowałam kontaktu z nim jak powietrza. Napisałam, poprosiłam o druga szanse i się udało. Ale czy na pewno? Na początku byłam szczęśliwa, ale bardzo szybko zamieniło się to w smutek i ból tak naprawdę. Kiedy udało mi się go złapać, po paru zdaniach znikał na cały dzień lub dłużej. Co wtedy robiłam? W każdej wolnej chwili sprawdzałam czy jest, zastanawiałam się co robi, tęskniłam jak pojebana i płakałam.. Tak po prostu, z bezsilności. Myślałam, ze jak odzyskam z nim kontakt to juz będę szczęśliwa. Jednak najgorszym uczuciem jest kiedy osoba której pragniesz jest w Twoim życiu, a Ty masz świadomość, ze nigdy nie będzie Twoja. Nie dałam rady.. Te wszystkie dni kiedy wręcz zwijałam się z bólu zanosząc się płaczem w poduszkę uświadomiły mi, ze rozmowy raz na tydzień po dwa, trzy zdania to nie jest coś co mi wystarczy do szczęścia. Wręcz przeciwnie czekanie na rozmowy mnie wykańcza. Podobnie jak zatrzymywanie go w swoim życiu. Zależy mi na nim, ale wiem, ze nie mogę go trzymać przy sobie w żadnym znaczeniu tego słowa. Zakończyłam to, wyznałam jak jest naprawdę. Płakałam pisząc do niego, płakałam po wysłaniu wiadomości. Podobnie jak po przeczytaniu odpowiedzi i odpisywaniu na nią. Czy jest lepiej? Na razie nie. Czuje pustkę gdzieś w środku, jakbym straciła część siebie. Znowu płacze kiedy to pisze, ale mam nadzieje, ze to ostatni raz. To mój problem i chce sobie z nim poradzić. Trudno będzie o nim zapomnieć, to typ człowieka który zapada w pamięci na bardzo długo. Ale nie mam innego wyjścia, nie chce więcej cierpieć.
'I chyba nie potrafię powiedzieć, ze nie chciałabym Cie mieć...'
4:16 kończę pisanie i wracam do oglądania serialu i zapychania się żelkami. Mimo wszystko mam nadzieje w końcu zasnąć i nie budzić się z płaczem. Musze ogarnąć moja psychikę którą znowu komuś udało się zniszczyć. Wierze, ze w końcu będzie juz tylko lepiej, a ja nauczę się żyć bez niego. Dobranoc :*