Już sam wygląd tej płyty wprawia mnie w euforię. Najcudowniejsza. Każdy szczegół jest idealny, dopracowany, i nie do zastąpienia. Każde słowo tekstu jest moją niewyrażoną, ale jednak odczuwaną tysiące razy myślą. W tym momencie kończy się muzyka, a zaczyna sztuka przechodząca w boskość.
W nakładzie 150 sztuk. A w tej chwili w moich ochydnych, pooranych łapskach.
Yehehehe!!!
Nie wiem co jeszcze napisać. Znaczy, pomysłów sporo, ale wszystko gówno warte i nieciekawe. I nie wiadomo po co ktoś miałby to czytać, tak jak ten cały pieprzony blog. Kogo to wszystko obchodzi?
Z innych wiadomości. Połamałem dla kolegi palca (czy coś zrobiłem, tak kość fajnie sterczy) zadziałała karma, i teraz sobie ten sam palec ukruszyłem. I teraz jak nim ruszam tak zabawnie chrzęści, i sprawia że mam ochotę go sobie odgryźć z połową dłoni i wypluć komuś w twarz.
Widzicie, zuym (patologicznym!) psychopatą jestem. Nie chcecie mnie wcale poznać, jestem wredny i nudny. I spedalony. I jak będę duży to was wszystkich pozabijam i zbeszczeszczę zwłoki.
Mam trzy smaki tabaki i właśnie usypuję sobie z nich mandalę. Mniam mniam.
Całuski ; **