miałam być taka błyszcząca świecąca, "Cekinek" - w dźwięk taki mama miała układać usta, tchawicę oraz resztę towarzystwa podczas wołania mnie do naprawienia zepsutego. brąz-biel, lakier-mat, ciemność-ja - tak układało się wszystko w płytkiej wyobraźni, która wątłymi rączkami nie może wciąż sięgnąć do minuty w przyszłości.
z lewej błysk brokat słońce lampa i kula z dyskoteki
z prawej to samo ale inaczej choć sens miał być ten sam
ecce homą
foremka rozmiar mini, uszykowana i grzeczna - grzała się pod moim czołem. powinna była wyjść i włożyć w siebie dużo spraw, wiele czasu - dwa wiaderka lub też trzy. pomieścić się w niej mogło wszystko, co wypełza spod koślawych palców i ucieka hen teraz. pa.
takie to smutne, takie to złe, niewymytelepkie. dobrze, że chociaż pachnie tutaj jeszcze jakąś czekoladą przebrzmiałą, małą kawką i ciasteczkiem śpiącymi za szafą. tak się właśnie odbywa oczekiwanie na lepsze czasy.
miałam tak błyszczeć, a moje oczy miały umrzeć od nadmiaru światła. jestem taka zdrowa gdzieś. psuja.