gdybyś nazywała się Amanda Stewards lub Juliet Caupustairle:
czy międzynarodowe siedzenie na chodniku byłoby bardziej przyklejone do fal do Twoich włości pod włosami bijących w konkury? czy wykwintniej smakowałby wtedy zupa-krem-rosół z proszko-kury?
czy ołówek z eko-grafitem zanosiłby w koszyku do sklepu z wymianą lepsze metafory? czy prezenty byłyby bogate w brokat, biedne w czar czerwcowy?
czy czerwiec, niebieski od nocy, rzuciłby się pod podeszwy, żeby dzisiaj już nie było, żeby dni jak woda odeszły?
czy brud i błędy w zapisie byłyby stylem do przodu prącym jak statek i sHIPSTER bagietki z kwasem żrący?
gdybyś nazywała się Amanda Stewards lub Juliet Caupustairle:
zamieszkałabyś pod choinką do następnego razu, kiedy może-by-lepiej-było-może-by-było-nie-tak ? żeby oddać się ot tak, dla podkreślenia radości świąt, które coraz bliżej, coraz bliżej (pamiętająć przy tym, że życie należy celebrować jak każdy kęs chleba po diecie białkowej)?
umarłabyś dwa razy, żeby zobaczyć JAK TO JEST?