w sumie chuj , że japy!
najlepiej spędzić kolejnego Sylwestra z tą samą osobą, jedno z życzeń spełnione. fajnie też wrócić do tradycji z dzieciństwa.
boże, wjebac się komuś do domu i jak lordy opijać, zastanawiając się, jak wygląda osoba, która tam mieszka, dopóki ta osoba nie pojawi się w drzwiach! a później przekonać ją do dołączenia do celebracji :) dobrzeeee! później się zgubić na krakowskim rynku, odnaleźć, tańczyć i drzeć japy, bawić się nawet z jakimś naćpanym, kochanym kolesiem, który chyba był w tamtym momencie wszędzie, tylko nie w Krakowie, noworoczny buziak i finalnie wbić na domówkę, na której każdy był przebrany, poznać hiszpańską inkwizycję, czerwoną i niebieską tabletkę z Matrixa, smutnego kłapouszka po magisterce z architektury, który musiał pracować w wegebarze i dziewczynę mówiącą płynnie po japońsku...
i hejty na Sosnowiec nawet w Krakowie
a do tego wszędzie angielski!
stwierdzam, że było zajebiście, teraz chodźmy uczynić podobnym rok 2015
dużo miłości w dużym serduszku