nie umiem ująć tego w zwięzłą metaforę,
a dosłownie pisać po prostu się obawiam.
obawiam się, że ktoś zrozumie, że jestem,
że kurwa j a naprawdę tu jestem takim
tchórzem. że ciężko mi nawet wyrzucić z siebie
coś, co mi ciąży na życiu i czekam, aż samo
wyjdzie. aż wyrzygam cały syf, w który wierzyłam
przez tę moją wieczność, która rozsypała się nie
wiedzieć kiedy. zamiast sięgnąć po rozwiązanie,
ja nadal szukam przenośni. i nie wiem,co
byłoby łatwiesze: dźwiganie ciężąru czy nieznośna lekkość bytu?
ta drobna cząsta jest silniejszym budulcem niż
stawiane przez kilka lat fundamenty. ale
nawet, gdyby miała mi ciążyć wiecznie,
to nie muszę się bać. wieczność kończy się
przecież któregoś poranka.
STOP STOP STOP STOP STOP STOP STOP.
Inni zdjęcia: 2025.5.7 xxtenshidarkxx... itaaanSkiing quen... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24