dzisiaj jestem bezgranicznie zainspirowana:
ludzkim dobrem i życzliwością, swoim zaangażowaniem i pozytywnym nastawieniem Emi, która potrafi śmiać się z wybitnie niefortunnego weekendu!
zainspirowana na tyle, że chyba po raz kolejny obejrzę "Mojego brata niedźwiedzia" - najcudowniejszą historię o dojrzałej miłości, która nie boi się poświęcenia i bolesnej prawdy, która daje siłę, ochronę, wszystko znosi i za cel stawia sobie dobro drugiego stworzenia.
w temacie miłości niesamowicie rozczuliła mnie historia ze Szlachetnej Paczki:
"60 km rowerem, codziennie
Pan Kazimierz ma 67 lat, od 12 lat codziennie odwiedza w szpitalu żonę. W jedną stronę jest 30 kilometrów, dojeżdża rowerem, a kiedy rower się psuje, idzie pieszo. Żona choruje na nerwicę, chorobę Parkinsona i miażdżycę. Schorzenia uniemożliwiają jej poruszanie się i mieszkanie z mężem. Pan Kazimierz sam ma chore serce, nadciśnienie i słabo widzi na lewe oko. Mówi, że dla miłości odległość nie jest ważna. Codziennie chce zobaczyć swoją Halinkę. Pomaga jej wsiąść na wózek inwalidzki i zabiera na spacer. Potem wraca znów 30 kilometrów, rowerem lub pieszo.
Jego życie dzieli się na czas spędzony z żoną i bez niej. Na miesiąc ma 215 zł. Potrafi oszczędzać. Potrzebny mu nowy rower, a zapytany o marzenia, wymienia plecak."
potrzebujemy uśmiechu i ciepła, nie pozwólmy nikomu cierpieć. tak łatwo być dobrym i dawać miłość, bo im więcej jej wysyłamy w świat, tym więcej do nas powraca! wiem to z własnego doświadczenia. co z tego, że czasem każdy musi pocierpieć? najgłębsza rana w końcu się zagoi, o wiele szybciej, jeśli pozwolimy ją wyleczyć. a lekiem jest miłooość. nie spierdolmy tego! :)
z czystym sercem mogę stwierdzić, że to właśnie miłość jest dla mnie w życiu najważniejszą wartością.
myślę, że mogłaby zawładnąć moim życiem.
jeśli nie z pomocą, dokonam tego sama! ;)))