czy ja wciąż mam serce?
jak to się stało, że będąc po zaledwie dwóch związkach mam wrażenie, że zamiast serca mam wypaloną dziurę?
co się stało z czułością którą darzyłam żywe stworzenia?
czemu już nie czuje zachwytu na widok trzmiela?
jak to się stało, że moje studia przestały mnie cieszyć?
dlaczego zobojętniałam na cudze cierpienie?
nawet mi się płakać nie chce, a powinnam wyć i poprzebijać opony w jego samochodzie.
co się ze mną stało?
czy jestem jeszcze Człowiekiem?
czy w ten sposób "powstają" psychopatyczni mordercy?