Zazwyczaj nienawidzę śród. Środa. Środek tygodnia, jak sama nazwa wskazuje. Idąc dalej tym tropem nasuwa mi się tylko: Syndrom Środka Tygodnia. Objawia się przemożnym niechceniem, nieumieniem, nielubieniem. Zazwyczaj Syndrom Środka Tygodnia dopada mnie w niedzielę ok. 20:30, ustępuje w sobotę rano. Tym razem jednak stało się coś dziwnego. Nie czuję nic! Nawet dzisiejsza fizyka o 15:00 nie przeszkadzała tak, jak zwykle. Coś pozwoliło mi przezwyciężyć w sobie te uciążliwe objawy. Czy to... wiosna?
Cóż, niektórzy zrodzili się do tego, by leżeć na trawce i wygrzewać się na słońcu.