stanęłam na chodniku
liście wydalały dokładnie taki sam zapach jak dziesięć lat temu
drzewa wyglądały tak samo
te same budynki
ci sami ludzie
zupełnie inna ja
weszłam do bramy
stanęłam oniemiała
te murowane ściany szepcą dziwne kołysanki
opowiadają o mnie
gdy stałam tam wiele lat temu
w zaplatanych warkoczykach
ze zbyt poważnymi jak na swój wiek książkami
i zupełnie innym wartościami, pragnieniami
myślami
od tamtego czasu nie zmieniła się jedna rzecz'
wciąż wierzę w magię
od dwóch miesięcy, przynajmniej dwa razy w tygodniu, śnię o śmiertelnym locie samoltem
kiedyś, gdy moje oczy zdradzały naiwność i wypełnione były eliksirem fantazji
śniłam o dziwnych miejscach, o miejscu zwanym samotnością
o miejscu, w którym żyję
spadam zaciskam oczy i nie chcę umierać bo nie powinnam chcieć
jem bo powinnam chcieć jeść
śpię bo muszę spać
wszystko robię na przekór
czy naprawdę uważasz, że jestem naiwna?
to ja nie kieruję życiem
jestem teraz taka spokojna
czy samotność nie jest piękna
spójrz w te oczy
widzisz cierpienie?
bo ja nie
ja widzę pustkę
te ciała już umarły
twoje komentarze są naiwne
kurczowo trzymasz się najpłytszych pustych słów
nie znasz ich hierarchii
zło jest piękne bo stanowi prawdziwy obraz człowieka
nie ukrywajmy siebie
uwolnij swoją duszę
sięgnij po topór
i uderz
w siebie