<!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } -->
Jak było na koncercie? trudne pytanie... musze znaleźć odpowiednie słowa... hmm... epicko? nie, za słabe. świetnie? też za słabe... hmm. magicznie? o pasuje ale cos jeszcze. pięknie? o tak, to jest dobre ale teraz czym jest piękno? Z wikipedii: Piękno pozytywna właściwość estetyczna bytu wynikająca z zachowania proporcji, harmonii barw, dźwięków, stosowności, umiaru i użyteczności, odbierana przez zmysły. Czyli jest to standart który jest zajebisty w danym okresie historycznym ;D Więc koncert był piękny i magiczny ;)
Wstałem o 4:30 ubrałem się i poszedłem po chorobe i na przystanek (zabrałem lodówkę turystyczną ;). Całus czekał już od 5 a bus był za 20 szósta. Chwile potem przyszli pozostali, tj: Romasz, Baki, Mimi, Synu i Gieniu.
Dobra, bus przyjechał, wysiada pani Agata i się wita z nami. Wchodzimy i jak to zwykle bywa, zamulamy jakieś 45 minut. Skręcilismy na postój aby zamienic się pasażerami ale 2 bus przegapił zjazd... No to chwile potem podjechaliśmy pod taki strasznie brzydki i dziwny zajazd. Zaraz przyjeżdż a grupka metali ;x Fajnie to wyglądało... Idziemy po zapas napojów do lodówki i podjeżdża autobus ze szkolną wycieczką. Zatrzymuje się a w oknie było widać kozaków i dzieci JP które się patrzyły na nas z pogardą ;p autobus nagle się włączył zawrócił i pojechał dalej. Tyle było z postoju wycieczki.
Odjeżdżamy i jediemy dalej. Następny przystanek: Stacja Benzynowa. Idziemy po następny zapas. Później na pole jak to po staropolskiemu się robiło. Usiedliśmy na ławce i patrzymy na drugiego busa bo wysiadło 7 z 8 osób. Nagle taki jeb i z drzwi wypada na tyłek na schodki taki gość z długimi włosami. Siedzi i patrzy na ziemie. Wstaje i znowu siada... okej wstał , udało się. Idze do baru i nie wychodzi przez dłuższy czas. Przyjeżdżają 2 autobusy które jechały też na festival i z pierwszego wychodzą 2 typy wyglądające na technojebów. włosy na żelu rurki i kolorowe obcisłe oczojebne koszulki z jakimś pedalskim wzorem. Weszli do baru. Czas ruszać
Dojechaliśmy wreszcie do Warszawy bez żadnych korków odrazu pod lotnisko. Godzina 12:26 kierunek Kerfur ;D zapas napoji i kierunek płot. Siedzieliśmy jakieś 2 h i patrzyliśmy jak roznoszą ulotki i dealują biletami po taniej.... o 14 otwierali brame, my poszliśmy o 14:30 i weszliśmy tam nie czekając ani 5 minut. Przeszkukali nas i udaliśmy się do następnej bramy gdzie była jedna zajebiście duża kolejka i kilka malutkich niewiedzieć czemu. poszliśmy do VIP i nas wpuścili ;D Biegniemy podjarani na początek płyty i znaleźliśmy zajebiste miejsca 15 m od barierki. zaczoł się koncert wszyscy wstali, wyszedł nergal i zaczoł npierdalać bo grą to nie można było nazwać. Beznadziejnie grają na żywo... mylą się w chuj. Przestał grać i krzyczy "BOGA NIE MA, JEST CZŁOWIEK!!" co wyszstkich rozbawiło ;D Później krzyczał napierdalać baniami i pokażcie swoją słowiańską dusze. Gdy powiedział witajcie rodacy to go wykpili i wygwizdali ;D Następny był Anthrax gdzie śpiewał Belladona. Świetny kontakt z publiką. Podczas grania do przodu przeciskała się grupa osób pod barierki to ja mowie całusowi żeby szedł za nimi. dostaliśmy się. Zostałem stratowany a na mnie leżało około pięć osób. Kurwa jak się wtedy wystraszyłem.podnieśli mnie , urwali mi pasek z ramoneski (na zdj widać jeszcze ten pasek z boku) i rozjebali glana.
Następny był Megadeth. Zero kontaktu. Odklepali i pojechali. Później Slayer. Ponapierdalali troche a ja byłem zmęczony to poszedłem po wode z piwem ;p czekałem w kolejce 30 min żeby zabulić 6pln... Ide pod scene a raczej sie przeciskam. Kurde dalej niedojde, aż tu widze 2 grubasów przeciskających się dalej. Więc ja za nimi. Takim oto sposobem miałem miejsce 6m od barierki.
Wybiła 21 i czekamy na wyjście Metallici <3 spóźnili się 20 min ale było warto. nagle na telebimach pojawia się scena z filmu na cmentarzu a w tle The Ecstasy of Gold. Ciśnienie mi podskoczyło w oczach łzy. Wychodzą. Moji idole. Zaczynają występ creeping deth. Zakończone solówką Kirka i przejście do for whom the bell tolls. grali jeszcze fuel, Nothing ellse matters, one, sad but true,seek and destroy. Było pięknie... Koniec koncertu, Robert podchodzi do mikrofonu i krzyczy "ZAJEBIŚCIE" ;) poźniej zaczełą lecieć jakaś reklama a James podchodzi do mikrofonu z Larsem i zalczeli komentować : WTF.... Wracam z pod sceny i ide do w strone wyjścia. Słyszę: Barry! odwracam się a tam moje ziomale z muzycznego w kędzierzynie. Chwile pogadaliśmy i ruszyłem dalej. Pod płotem już czekali namnie panowie z IVC i Mimi. poxnieprzyszedł Całus, Gieniu a na koniec Synu i Choroba.
Poszluiśmy do busa. Godzina 00:30. Wróciliśmy o 5:37 pod kościół. przyjechał po mnie tata. o 6 się położyłem i wstałem o 15:00 poźniej na zbiorke a następnie kończyć twierdze ;D