Jak obiecałem - tak robię, wracam do w miarę regularnego pisania (o ile czas i chęci mi na to pozwolą ;P).
Myśleliście kiedyś o tym, że wasze życie jest z góry ułożone, zaplanowane? Ja dziś całkiem mocno, starałem sobie to wszystko ładnie poukładać. Zdam wam więc krótkodługą relację z mojej rozmowy ze samym sobą.
Z jednej strony poczucie założenia, że cokolwiek robimy ma sens jest przyjemne. Wiemy, że czegokolwiek nie zrobimy wytłumaczyć to da się takim, a nie innym, zdarzeniem losowym i to właśnie tak, dokładnie tak, powinno być. Teoretycznie więc można wtedy wyłączyć myślenie, załączyć tryb oczekiwania na koniec i tak sobie trwać. Bo nie musisz przejmować się niczym, nikim. Wszystko ułoży się samo, czegokolwiek nie zrobisz, wyjdziesz na swoje. No właśnie, pytanie, czy na pewno?
Zobacz, zakładasz z góry, że jeśli coś sobie zaplanujesz, to na pewno wyjdzie, mimo, że tak naprawdę nie chcesz podjąć żadnych kroków. Zostawiasz sprawę losowi, tak zwanemu przeznaczeniu, które ma zrobić małe fiki-miki żeby wszystko było ok. W tym momencie zapala się u mnie czerwona lampka, systemy wariują. Bo jakim cudem coś takiego miałoby zostać w ogóle przyjęte jako możliwość? Bez pracy, bez działania, szczęściem. Stajesz się taką kulą armatnią - raz wystrzelona przebija wszystko po drodze "ot tak" na końcu i tak trafiając do celu.
Druga strona mojego ego mówi teraz pas. Nie można przecież założyć, że wszystko się jakoś ułoży. Człowiek jest tym kowalem swojego losu - nawet jeśli są brudni, brzydcy i mają duży brzuch to są tymi, którzy wyrabiają coś dla innych a poza tym - są cholernie silni. Bo potrzeba wiele siły, żeby zdobyć się na podejście "wiem, że potrafię, każdy mój ruch zależy tylko ode mnie i jestem gotów ponieść konsekwencje błędów i porażek". Stajesz pod ścianą - którą drogą iść, tą, gdzie masz wszystko gdzieś, czy tą, w której możesz coś zrobić samemu? Bo zobacz, możesz iść drogą, którą sam tworzysz. Jest trudno, jest ciężko. Ale efekt będzie powalający.
Ale tutaj nagły zwrot akcji - odzywa się zaradność człowieka XXI wieku z mentalnością Polaka. Znajdźmy złoty środek! Idźmy swoją drogą, będąc świadomym porażek i trudności trasy. Ale uwierzmy w to, że na końcu wszystko będzie dobrze, pójdzie po naszej myśli. Tak chyba jest najlepiej.
I wszystkie 3 głosy odeszły pozostawiając poczucie przytłaczających wyrobów.
Łatwe? Nie do końca.