"Większość moich studentów ma traumatyczne wspomnienia związane z nauczaniem religii w szkole. Dlatego w dorosłym życiu często rezygnują z praktyk religijnych czy nawet odchodzą od Kościoła. Istnieje przepaść między racjonalnym przekazem obowiązkowych przedmiotów nauczania a zmitologizowanym, żeby nie powiedzieć magicznym, przekazem na lekcjach religii. Podczas tych lekcji często zamiast wiedzy weryfikuje się stopień pobożności, sankcjonuje obłudę i hipokryzję. Do tego dochodzi inauguracja roku szkolnego w kościołach, praktycznie przymusowe uczestnictwo w rekolekcjach, bierzmowaniu i różnych kościelnych uroczystościach. Dlatego 20 lat obecności religii w polskich szkołach uważam za czas stracony. Nie wszyscy już pamiętają, że Kościół wprowadził religię do szkół cichcem, bez żadnych konsultacji i teraz po latach, okazuje się, że strzelił sobie w kolano. Nauka religii w obecnej formie jest bowiem jedną z najskuteczniejszych metod sekularyzacji naszego społeczeństwa. Myślę, że już niedługo powstaną prace socjologiczne, które potwierdzą te zależności. W polskich szkołach powinno uczyć się religioznawstwa, gdzie chrześcijaństwo i katolicyzm przedstawiane byłoby jako jedne z wielu religii. Nie wychowalibyśmy wówczas fanatyków, którzy na Krakowskim Przedmieściu bronią krzyża, tylko normalnych, tolerancyjnych obywateli niewykorzystujących religii jako kija bejsbolowego do konfrontacji z osobami o innym światopoglądzie."
Prof. Stanisław Obirek, teolog i historyk, były jezuita
Wszystko w tymże temacie.