bilans:
śniadanie (8:00) : dwa małe sucharki z szynką i pomidorem
obiad (16:30): drumstick z masą surówki i banan
kolacja (19:00): czarny chlebek z szynką i pomidorem
(wypiłam w ciągu dnia masę wody, a teraz piję zieloną herbatkę ;) )
podskubywałam sobie jeszcze trochę suszonych bananów, bo, cholera, strasznie za nimi przepadam. dziewczyny, jak myślicie, mogę je jeść?
ogólnie to nie jem mięsa, ale teraz się staram, bo muszę uzupełnić białko itp. no cóż.
cały czas czuję skręt w żołądku, ale NIE NIE NIE, nie.
nie.
zaraz zabieram się za ćwiczenia. mam zamiar potańczyć (a czemu nie?), porobić przysiady i ogólnie się porozciągać.
moja dieta będzie polegała na tym, że przez pierwszy tydzień będę jadła mało i stopniowo będę ograniczać ilość spożywanego pokarmu. wiem, żeby nie przesadzać. chyba nie ogłupiałam do tego stopnia, by się po prostu GŁODZIĆ. życzcie mi powodzenia :)
cieszycie się, że pogoda nam dopisuje? można skoczyć na rowerek i pojeździć. nie dość że ćwiczymy, to dobrze się bawimy. w dodatku jutro mam do zaliczenia matematykę i mogę się pożegnać z nauką do września, a co za tym idzie- mam więcej czasu! :D
dziękuję i pozdrawiam, do jutra :D