Wczorajsza jazda z najlepszą z najlepszych :D. Po raz pierwszy wsiadła na konia. Jestem z niej dumna <3 Jak dobrze, że ona jest. Pomimo wszystko i na przekór wszystkiemy już od niemal 10 lat. Co ja bym bez niej zrobiła nie mam pojęcia :D. W końcu przyjaciel to nie ktoś, kto zawsze mówi Ci to co chcesz usłyszeć, ale ktoś kto Ci przypierdzieli jak zaczniesz rujnować sobie życie. I za to ją najbardziej kocham <3.
W sobotę były zawody wewnętrzne. Totalne szaleństwo! Jak bardzo sceptycznie do mojego uczestnictwa w tym podchodziłam, tak w trakcie trwania imprezy bardzo się wkręciłam. Ostatecznie zremisowaliśmy co było nadzwyczaj niepspodziewanym wynikiem, w końcu była to sztafeta. Zostaną miłe wspomnienia.
W końcu się trochę ochłodziło. Co prawda nie na tyle, żebym nie miała żadnych zastrzeżeń. Osobiście preferuję temperatury poniżej zera :), ale w końcu nie muszę siedzieć okrągłą dobę przed wiatrakiem, żeby nie paść. Najgorsze, że podobno ma się ocieplić. Błągam nie!