We wtorek 12.07.2011 rzezm z kuzynem wybrałem się pociągiem do Andrychowa. Niegdyś potęgi włókienniczej na skalę krajową- teraz praktycznie miasto większe od Wadowic ustępujące im pod względem popularności. Jazda w obie strony odbyła się jednostkami EN57 , w których mocno bujało i potwornie jechało z WC... no,ale jeszcze się taki nie urodził coby każdemu dogodził. W Andrychowie na stacji i jednocześnie nastawni An zegar spieszył o jakieś 10 minut,a według mojego zegarka pociąg spóźnił się 3 minuty (tradycja tej linii) Na przełomie września i października tak własnie uczęszczałem na szkolenie. Raz nawet nie chwaląc się jechałem w kabinie EN57 . Od razu przyszły wspomnienia kiedy jeździło się "kibelkami" za dzieciaka, ale nastrój jakby nie ten. Zamiast płyty wiórowej tandetny biały plastik. Zamiast żółto-niebieskiego malowania Takie jakie za moimi plecami. no,ale ważne,że było fajnie,i,że przewiozłem 4 litery moim ulubionym środkiem lokomocji. PS. Dodatkowo wiem,że bilety podrożały o 20 groszy,no ale to pewnie kwestia VAT-u