Nic nie jest wieczne. Leki pożerają mnie kawałek po kawałku.
Topię się. Płonę. Znikam.
Bolą mnie żebra.
Puk puk. Serce bije jak oszalałe.
Chcę inny świat. Chcę podróż w jedną stronę bez możliwości powrotu.
Chcę. chcę. chcę.
Ale czy mogę?
Czuję twój oddech na swoim karku. Słyszę jak szepczesz mi do ucha.
Łaskoczesz.
Opuszki palców ścierają mi z dłoni linie papilarne.
Już dość. Za dużo. Za blisko. Zbyt mocno.
Lubię kiedy przytula mnie ciemna noc i kiedy czuję na plecach żebra samotności.
Szkoda że nie jesteś tu ze mną.