Wiatru szum i Towja lza
Skowyt psów i gesta mgła
Zbyt dużo, za wiel, za trudno
isć dorgą tak wielce obłudną
Za trudno by kochac
za trudno by wierzyć
Za trudno by ze złem sie zmierzyć
Lepiej stać z boku życ wspomnieniami
zachwycać sie dawnymi serca wzlotami
Ktoś do Ciebie podchodzi i gladzi Twoj policzek
Czujesz na stopie słonca promyczek
Tak dobrze Ci tak i tak bajecznie
niestety to nie trwalo wiecznie
Zapadła ta chwila ktora szczęscie przerwała
Usta jego od Twoich oderwano, różaniec Ci z rąk wyrwano, bezlitośnie ze skrzydel oskalpowano
Zamknięto Cie w celi karzą ci patrzeć jak znika wspomnienie
Jak wasze postaci zamieniają sie w cienie.
Stoisz....i patrzysz... przykuta do celi ścian
- Iza wróć na lekcje
- Slcham?? Aaa, przepraszam...
_________________________________________________________
Idziesz stapasz po Ziemi,kroczysz
łzami co chwila kogoś moczysz
Ślady krwi za Tobą sie snują
Twoje mysli jak igly kują
Kroczysz drogą strachu, drogą potępienia, twego wiecznego uzależnienia...
Za daleko by zawrócić,
Coż to za czas że trzeba sie smucić?
Nie chce już wiecej krwawic, lecz nie mam sily sie przeciwstawić...
Wiec krocze tą drogą, która kolcami uysłana, która droga pokuty zwana....
_________________________________________________________
Chcę odciac sie na chwile
Chce zostawic to gzdieś w tyle
Choćby na chwile...
Na moement zapomnieć o jego istnieniu
Zatracić sie w słodkim zapomnieniu
Choćby na chwile...
Zamknąć oczy nie widzieć rzeczywistosci, od szcescia mieć słodkie mdlosci
Chocby na chwile...
Nic nie pamietać smiac sie ze wsztstkiego, nie zwracać uwagi na niego...
Choćby na chwile....
Płakać ze smeichu, ani razu nie dotknać grzechu
Choćby an chwile...
( oj Małgoś udało nam sie to na naszym odddjazdowym sylwku:) )
_______________________________________________________
Smiechu wspomnienie
Dreszcze miłosci
Nawiedzają mnie i przeszywaja aż do kosci
Krzsztusząc się ciagle, znów cche oddychać
Spokojnie, powoli, monotonnie....
A kiedy oddech sie ustabilizuje
Wezme kredke i slonce namaluje
Ciepło jego bedzie mnie pieścić
Usłysze jak drzewa bedą szeleścić
Roźaniec w ręce wezmę
oczy powoli otrworze,zachwyci mnie widok szcescia, Boze....
______________________________________________________
Stworze soebie swoje wlasne szceście
Jesli mi go nie dasz to jes stworze
Zamkne i na nikogo nie otworze
Usiąde tam sam i bede sie nim zachwycać, podziwiać i płakać nad nim nad jego nieprawdziwoscia i nicoscia
Stworze soebie swoją własna miłość
Jesli mi jej nie dasz to ją stworze
Zamkne i na nikogo nie otworze
Kochać bede sama siebie moja duszę, cialo, nigdy mi nie bedzie mało...
Marny ze mnie stwórca Boze
Nikt sie z Tobą rownac nie mozę
Wiec prosze podaruj m i Boze
To czego człowiek sam soebie stworzyc nie moze...
___________________________________________________________
Pozdrawiam wszystkich, którzy pomagają mi jakoś przejść przez to wszystko...
:[zakochany]