Jupi! Znowu mogę dodawać zdjęcia, tutaj!
31.01.2011- Poniedziałek minął spokojnie. W miarę.. Dostałam kasę, nawet sporo.. Na małą czekoladę xd Potem przyszło kilka osób. Dawid wylał colę na Olkę, która zbulwersowana szukała pocieszenia u Paulinki (mnie). Ale ja zawsze służę pomocą, dlatego dałam jej różowo-zieloną bluzkę, na jej życzenie.
Cóż za połącznenie. No a potem tradycyjne opowiadanie lub czytanie w necie "strasznych historii".
01.02.2011- Czy może być coś gorszego od spędzenia pierwszego dia lutego, 3,5 h z wychowawczynią? Chyba nie, przynajmniej dla mnie. Uczyłam się, w ferie. Kurwa! Ale ok, spokój Pauliś. Wracam do domu.. Wychodzę z psem, który następnie urwał mi się ze smyzy. Ganiałam go jak jakaś zacofana. Ale luuz. Reszta dnia z Adaśkiem. + Duuużo ciuchów, dużo. Od niego! I Pauliś szczęśliwa.
02.02.2011- Przebudziłam się. Czułam, że coś jest nie tak. Chciało mi się wymiotować. Wystarczyło, że usiądę na krawędzi łóżka, a od razu mnie pogoniło do kibla, no i paw. Bez szczegółów.
Potem drugi raz, trzeci, czwarty.. Aż w końcu doszłam do 10tego pawia, super. Nieprawdaż? Babcia zrobiła mi herbatkę i dała mi jakieś leki. Położyłam sie, oglądając Bruce Lee w akcji.
03.02.2011(Jeszcze dziś.) - Obudziłam się i jak gdyby nigdy nic, zaczęłam żyć "normalnie". Nie wymiotowałam ni nic. Hm, tylko tyle, że boli mnie serduszko, jak kaszlę, śmieję się lub wzdycham. Ale, jest przynajmniej lepiej niż wczoraj.