Spraprałam konkret !
Miał być drugi dzień głodówki a ja co.. w pracy siedziałam i czułam, że sie porzygam zaraz, zimno i ogólne osłabienie. A praca 12h.. Więc poszlam do sklepu i kupilam jedzenie, żałuje okrutnie tego co zrobiłam i, że nie wytrwałłam tego dnia i jutrzejszego. Widocznie jestem zbyt słaba na takie akcję. Wczoraj pięknie wytrwałam ale dzisiaj poniosłam totalną klęskę !
BILANS:
* snickers cruncher 206kcal
* prince polo 196kcal
* drożdżówka sucha
* drożdżówk a z kruszonka i dżemem
* płatki owsiane z mlekiem jabłkiem i cynamonem (FITELLA SLIM EFFECT) - 170 kcal
* deserini mini (to były jakies gotowe płatki z białą czekolada do zalania wodą) - 149 kcal.
Co ja najlepszego zrobiłam ! Żaluje, za dużo zjadłam, czuję to, że przytyłam, że się spaslam, że jestem do niczego ... Nie mam siły :( Jestem załamana swoim bilansem. Jestem do bani.
Teraz czas na ćwiczenia, nie wiem ile uda mi się zrobić ale postaram się jak najwięcej by spalić to przeokropne żarcie które wrzuciłam w siebie ehh.. załamana idę ćwiczyć.
Mam nadzieję, że Wam motylki poszło o wiele lepiej niż mnię dzisiaj :*
edit: godz. 7:56
waga z rana : 59,4 kg.
Czyli w sumie to jedzenie nie okazało się aż takie tragiczne ale jednak wolałabym dzisiaj zobaczyć o wiele wiele mniej a nie znów to samo :(
WIeczorem jeszcze tyle ćwiczeń zrobiłam, brzuszki (200) rowerek(250) nożyce poziome(200) i pionowe (50), a dzisiaj 20min biegów.
Więc chyba spaliłam wczorajsy dzień :O .
Słonecznego dnia Skarby :*