Mimo, że na tym bilbordzie teoretycznie są matka z córką, to i tak te osoby kojarzą mi się ze mną i pewną bardzo ważną dla mnie osobą.
W obecnym czasie wiele aspektów życia połączonych jest z miłością. Próbuję wszystkie zmiany zebrać ze sobą do kupy, żeby mogły ze sobą wpsółgrać, z różnym skutkiem. To prawda, że potrzebny jest porządny grunt pod każdą sprawę. I fascynujące jest to, że całość porusza się do przodu. Główna zasada, która kieruje:
Kochać pomimo.
Pomimo rzeczy, które się nie podobają. przeżytych sytuacji. Pomimo siebie.
Ona mówi: usiądź wygodnie, ja polepię i zlepię w jedną część.
Trzeba porzucić też naturalnie przywdziany egoizm emocjonalny. On może być przyczyną całkiem sporej gromadki problemów. Nie można oczekiwać nic w zamian. 'Kocham, to mi się coś należy'. Błąd. Po drugie:
Kochać za darmo.
Wtedy owoce już same przyjdą :)
Teraz się uczę, że nie można też przesadzać z okazywanymi uczuciami. Z jednej strony roślina, której się nie podlewa, usycha, ale jak naleje się jej za dużo wody- gnije. Panie, daj mi znaleźć środek. I jeszcze jedna kwestia. Miłość bez wzajemności może i być wielka, ale dopiero odwzajemnione uczucie ukazuje swój potencjał. Bóg to niesamowicie wymyślił, że dopiero obustronna miłość może przyczynić się do poruszania w kierunku pełni szczęścia. Swoją drogą nie wiem, czy w tym życiu można coś takiego znaleźć, coś mi się wydaje, że pełnia szczęścia może być poza zasięgiem ludzkiego myślenia. Ale wspólną relację można napełniać szczęściem bez końca! Po trzecie:
Kochać wspólnie.
Kochaj, dostrzegaj piękno, uważaj.
...A zresztą, co ja się tak wymądrzam, skoro jeszcze tak mało przeżyłem. Naprawdę wiele przede mną. Szczególnie: najlepsze. Lubię myśleć, że najlepsze jeszcze przede mną!
I wszystko skwitowane jedną kropką. Jednokropkiem ;)