choć wyglądam jakbym miała wąsy - lubie to.
no i stało się! powróciłam do miasta z którego tak desperacko szukam ucieczki. pomyślałam sobie dzisiaj o nie tylko moich planach, snutych pare miesięcy temu. myśl o cudownym tygodniu pod namiotami w boszkowie przyciągnęła następną, o tym jak szybko więzi pomiędzy ludźmi ulegają destrukcji. a ta kolejną, o tym ile moich decyzji było błędnych. i jak możliwa jest jednoczesna nienawiść i miłość do jednej osoby (choć usłyszałam dzisiaj że nie ma miłości z nienawiścią - jest miłość i pragnienie by zamieniła się ona w nienawiść. jednak moja sytuacja jest bardziej skomplikowana, jak zwykle). ale spokojnie, nie daję się dzisiaj smutkom, nie daję się tęsknocie, ani tej słusznej, ani tej, której czuc nie powinnam, nie daję się faktowi, że jestem uziemiona, że nie mogę choć troszeczkę poczuć tej namiastki woodstockowego klimatu, bo jedni kochani ludzie są daleko, a drudzy, nowo poznani poznaniacy (nie zdawałam sobie sprawy z pozytywnych poznaniaków, a zostałam zaskoczona) są tu, fakt faktem, niestety nie mam z nimi żadego kontaktu, bo wczoraj mój telefon niefortunnie wpadł do kałuży, i teraz telefon szwankuje.nie nie. będzie ok.
przy okazji pozdrawiam błażeja który dnia wczorajszego przywiózł mi na tą wioche troche świetnej, wrocławskiej energii. no i oczywiście przeokropny komandos na pięknych błoniach był, ma się rozumieć.
i jeszcze pozdrawiam anke, dzięki której dowiedziałam co działo się pewnego razu na woodstocku. jest to teraz jeden z nielicznych momentów które już teraz pamiętam. jednak miło sie dowiedzieć że mam dobre serducho i z pewnością kierowały mną dobre pobudki kiedy częstowałam cały nasz obozik ostatną kostką czekolady, którą zresztą nie wiadomo skąd wziełam.
bo mam słabosć, i z powodu wspomnień, i dziwnych wizji, a jak malwinka pieknie śpiewała <3 klik
1. coś się nie odzywasz,
2. to jak bardzo chce pojechać do wro, do tomka, do tyldy, na wyspe... to przekracza wszystko. za wami też tęsknię dziewczynki, nie myslcie że nie.