Studniówka 2013

Kolejne bardzo, bardzo lubiane.

Święta jak święta, tyle tylko, że zaśnieżone - ktoś zdecydowanie pomylił okazje.

"Och Karol 2" obejrzany przed chwilą z rodzicami, śmiech i odrobina odpoczynku od męczących myśli były zdecydowanie potrzebne.

Co oprócz tego? Biologia, biologia, biologia, uczę się kiedy tylko się da. 

Raz po raz oglądam nagranie ze studniówki, znów budzi się we mnie skłonność do autodestrukcji - zapętlam najbardziej bolesne momenty, wpatrując się w twarze, próbując coś odczytać, "...próbując sobie przypomnieć"...

Zdjęcia poszły do FotoLabu do wydrukowania, ramki się robią - dzięki, tato :) Niedługo na ścianie powstanie nieduża galeria studniówkowa, z tymi najbardziej pamiętnymi momentami.

Moje bałaganiarstwo zaczyna się zdecydowanie zmniejszać - by oderwać się od wyobrażeń, sprzątam, przemeblowuję; wyrzucam niepotrzebne rzeczy, jednocześnie pozbywając się gorzkich myśli. Wiele rzeczy, odłożonych kiedyś "na później" ląduje w śmietniku - "później" nigdy nie przyszło, a wszystko pokryło się kurzem. Robi się pusto, sterylnie, zdecydowanie nie-dziecięco. Sporo zmian, ale wszystkie konieczne.

Na jutrzejszy zaplanowany seans filmu ze studniówki z rodzicami, a wcześniej kolejna akcja "uprzątnij otoczenie". Muszę ogarnąć szafę, rozmontować komodę, narysować projekt kilku nowych mebli. Znając mnie, zajmie mi to cały dzień. I dobrze.

Tęsknię, ale nie pozwolę sobie złamać danych sobie przyrzeczeń. 

"Good times gonna come..."