Humor mi średnio dopisuje, ale chciałam zrobić dzisiaj pozytywny wpis, więc się postaram.
Wiem, że za każdym razem narzekam, więc tym razem napiszę trochę o efektach, jakie zauważyłam na swoim ciele. Po pierwsze, widzę, że moje nogi, choć nadal nie są szczupłe, to za to umięśniły się nieco, a co za tym idzie - znika cellulit, który naprawdę teraz jest minimalny. Po drugie, zmniejszył się nieco mój obwód w pasie, fakt faktem, że nad talią muszę popracować i to na ostro, ale brzuch mam mniejszy, zdecydowanie. Po trzecie i to chyba najbardziej mnie cieszy - poprawił mi się metabolizm. Tak więc cieszą mnie takie drobne na pozór efekty, które dla mnie znaczą bardzooooo dużo.
A teraz odbiegając od tematu - padam na pysk, ale to norma. Od 8 godziny na nogach, na słońcu, w taki upał... Pomijam to, że nie wyspałam się, bo o 4 w nocy przyjechała maszyna czyszcząca ulicę i mnie obudziła >< Łażąc po rynku opaliłam se nieco nogi i kupiłam uroczą sukienkę, w której będę teraz paradować, a potem nad morzem. Zaraz wskoczę pod prysznic i wykorzystam mój nowy peeling, który swoją drogą tak oblędnie pachnie, że brakuje mi słów. A potem tradycyjnie - siłownia.
Buziaki.