Znów dawno mnie tu nie było. Za dużo się dzieje. Przez kilka ostatnich dni/tygodni żyje jakoś dziwnie. Wszystko działa mi na nerwy, każda rzecz którą robie przyprawia mnie o dreszcze bo boję się, że nie uda mi się jej zrobić tak jak chce. Wszyscy dookoła nagle zaczeli interesować się mną. Bo co? Bo mogę ponieść kolejną porażkę życiową? Bo może mi się nie udać? Wiem, że większość życzy mi aby się udało. Wszystko niestety zalezy tylko odemnie.... Dlaczego ja zawsze budze się za póżno? Dlaczego od kilku lat, kiedy przychodzi ważny moment mojej nauki, ja mam konkretnie wyjebane, zamiast uczyć się bo w końcu od tego zależy moje dalsze życie, Nasze marzenia i Nasze szczęście. Jakby jakaś blokaka niepozwalająca mi się przyłożyć do nauki. Zamiast dostać porządnego kopa motywującego, ja dostaje cios powalający na ziemię. Przed weekendem myslałem, że moje szczęście wreście wróciło do mnie i w końcu będe mógł konkretnie rozpierdolić system. Jednak przyszedł poniedziałek. Strzeliłem Sobie w kolano. Jeżeli dziś mi się nie uda, to nie mam rezerwowych planów na życie. Będe bezrobotnym, tępym leniem, który przeważnie leży do góry brzuchem i ogląda całymi dniami nudne programy telewizyjne na jeszcze nudniejszych kanałach. Obiecałem jednak, że mi się uda. Zawsze staram się dotrzymać obietnicy za wszelką cenę. Teraz też tak będzie. Nie poddam się bo mam dla Kogo walczyć. Mam dodatkowo nadzieje, że takie widoki będe mógł oglądać co tydzień na pomiędzywykładowym piwie. Ewentualnie dwóch...
...Może zadzwoniłbym do ciebie z budki
Mówiąc, że zależy mi na tobie i jestem smutny
I mam w bagażniku kierowcę taksówki
Którą porwałem razem z nim i stoję na dole z flaszką wódki
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał
Pocałowałbym cię w usta, by poczuć smak życia
Odwrócił się, przyłożył sobie lufę do skroni
Gdyby miało nie być jutra tak właśnie bym zrobił...
Ale jutro już przyszło...
Trzymajcie kciuki!
P.S. Dla Ciebie :*