Miś z dziś.
Wczoraj udana 18 Karola. T. zajęła się cudowna ciocia Martynka :*
Dziś z Tinonem realizuję nadal cudowny plan ciągłego zrównoważonego rozwoju, planuję, myślę, dopiero potem działam (niestety mam tendecje do robienia na odwrót lol).
T. przy czyszczeniu zawsze się kręci, tu coś gryzie, tu coś go swędzi, tu jakaś marchewka na ziemii tu to, tu tamto agwhfbejdsnk no nie da się!
Tak właściwie czym bliżej 6 urodzin Tina ten problem powoli sam tak właściwie zanika ale.. no jest.
Więc postanowiłam, że nie będę go wiązać iiii znowu muszę to powiedzieć, ostatnio ciągle to mówię! JESTEM POZYTYWNIE ZASKOCZONA. Parę uwag, spokojny ton i po paru minutach stał grzecznie jak baranek pomimo tego, że dookoła kręciły się inne konie!
Pracowaliśmy troszkę z ziemi, troszkę z góry.
Z ziemii ostatnio strasznie mnie opętało jeśli chodzi o prowadzenie od łopatki. Zmiany tempa w stępie, zakłusowania, koła siakie i owakie, zatrzymania. Zdarza mu się gdzieś wypaść, ale to normalne, całe życie mógł chodzić sobie lekko za mną, to teraz jak proszę o to żeby był ze mną krok w krok to TAKIE oczy robi hihi Szczególnie jeśli chodzi o koła z nim od zewnętrznej w kłusie. Nie widzi mnie przed sobą i często się zdarza, że wylatuje z orbity..
Z takiej pozycji ćwiczenia STRASZNIE mi się podobają bo widzę, że Tinon musi używać swojej mózgownicy intensywniej, musi myśleć... w sumie to ja też.
Poza tym, różne wygibasy jak na zdjęciu robiliśmy.
Z góry ćwiczyliśmy zagalopowania.
Dobrze jest.