Wczoraj miły wieczór.
Pobawione z Tinem, belki pojeżdżone.
Beka z konia! Stoi sobie koło mnie. Patrzy, coś mi szeleści w kieszeni... AHA pewnie marchewki! To fru galopem, ja o co chodzi stoję i patrzę, a ten wziął rozbieg na belki i wraca taki szczęśliwy po jedzenie do mnie.. boziu koń artysta XD
Potem taki zmęczony idzie i tak patrzy na ziemię to ja OHO okazja, mówię mu po naszemu żeby się położył no to nie protestował, położył się tak jak długi na bok totalnie i patrzy na mnie i mlaska
Najlepszy rozweselacz na świecie