Kurcze... myślałam, że zawalę max 2 dni a tu 4...
Nie za wesoło...
Tragicznie nie było, ale terminy mnie gonią i pod koniec tego tygodnia na pewno nie będę ważyć ok 72 tak jak miałam w planie...
Więc nie wiem czy zdążę do lutego te 7kg zrzucić...
Sylwester- wyjeżdżam i mam nadzieję, że uda mi się nie iść na żadną pizzę. Oszczędność kasy i kalorii! :-D
Nowo poznany D. spędza go 20 km ode mnie xD w sumie możliwe, że spotkamy się gdzieś na stoku- z niego jest niezły snowboardzista.
A X.... wyjeżdża za granicę. Powinnam nie mieć z tym żadnych głębszych odczuć, ale... już tęsknię. Zaczynam tęsknić jak tylko wiem, że nie ma go w pobliżu. Faktycznie chyba lepiej byłoby dla mnie gdyby się wyprowadził te 700km ode mnie, ale chyba już zmienił zdanie... Jednak nie jest tak niezależny jak mi się wydawało. Ale jest jeszcze nadzieja, że ten wyjazd go przekona ;-)
ech...
Ale koniec marudzenia trzeba wziąć się do roboty i trochę nadgonić! :-)
Misja nadal jest realna do spełnienia. Nie mogę odpuścić.