Zapraszam do wcześniejszych notek ; ]
Wiem ile mogę siebie dać, wiem kiedy powinnam odpuścić, dać sobie spokój. Wiem też, że miłość boli. Oczy wylewają litry łez kiedy jest źle, ale nie mogę się poddać i mu też nie pozwolę.
On nie wie, ile dla mnie znaczy, nie wie ile radości sprawia mi rozmawianie z nim. Nie wie jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo nie chcę jego ranić.
Nie ma go, a ja żyję. Nie umarłam, nie popadłam w depresję, nie mam żalu. Czasami tylko tęsknię i wspominam, tyle.
Kolana mi wysiadają, opadam. Nie wiem jak dalej stawiać kroki, wszystko dzieje się tak szybko, nie nadążam. Nie mogę upaść, próbuję złapać się czegoś, nie czuję nic pod ręką, wszystko jest takie ciemne. Gdybyś tu był.. znowu wszystko stało by się prostsze.
Aż za grób. Śmierć nie zabije prawdziwego uczucia.
Przeciwieństwa, które miały ze sobą tyle wspólnego. Nic nie mogło nas rozdzielić, nieważne czy to był jej ojciec, który chciał bogatego zięcia, nieważne czy to były moje problemy z prawem, narkotykami czy inne głupstwa, którymi ten brudny świat chciał nas rozdzielić. Byliśmy jednym ciałem i jedną duszą. Ale znasz ten świat, ten świat nie ma sentymentu, on niszczy to co jest dobre nad wyraz.
Takie jest już życie. Śmiejemy się by potem zalewać się łzami. Wywołujemy zazdrość by potem zazdrościć. Kłamiemy by potem słuchać kłamstw. Kochamy by później cierpieć..
Będzie istniał zawsze, pożerając każdą moją myśl - a moje serce na zawsze pozostanie w jego rękach.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak umrę, ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje się być dobrą śmiercią.
Rzadko uczę się na błędach, wiem to błąd, ale kto ich nie popełnia.
Naucz się cierpieć w ciszy, by nikt nie czuł się winny Twym łzom.
Zauważyłam, że to nie ból osłabł, tylko raczej ja sama stałam się silniejsza.
Wspomnień nie można dotknąć, poczuć ani przytulić. Nigdy nie są dokładnie takie jak tamta chwila, a z biegiem czasu nieubłaganie bledną.