Dziś dzień upłyną dość pozytywnie. Głównie dzięki grupie z jaką teraz współżyje. Myślałem, że po "tych" 2 latach nie odnajde już pierwotnej spontaniczności i zabawy. Może się, że wesoł jestem i spontaniczny człek. To tylko maska była zimnie kalkującego człowieka. Bilans zysków i strat - to co masz, tyleś jesteś wart. Jednak od pewnego czasu doskonale się wewnętrznie, powiem nawet, że po latach izolacji znów cieszę się interakcjami społecznymi, Prostymi zabawami z znajomymi, najmniejsze rzeczy znów mnie bawią. Ba nawet anime lepiej smakuje w tych dniach.Dziękuje wam, jak będe miał komu opowiadać o moim życiu, to poświęce wam cały "rozdział".
Układam moją mozaikę, dziś doszły finalne elementy (jeden dzięki nieświadomej pomocy mojego psa). Jednak nadal brakuje koronnej części układanki, świadom jestem, że moge nawet nigdy go nie zdobyć, ale będe starał się. Bez niego jestem jak Suigintou z Rozen Maiden - useless junk. Czy przyjdzie Rozen by mnie uczynic godnym, i kim on/ona będzie?
Zajawka na dziś Klayton, człowiek, który z elektroniki uczynił sztukę i nadal jest średnio rozpoznawany.
Dla ciekawskich: Dziś na screenie dziewczynki z Gunslinger Girl: (od lewej) Henrietta i Triela, kocham te istoty, mimo, że to tylko dwuwymiarowe twory żyjące tylko na kartach mangi. Czy to czyni ze mnie człowieka drugiej klasy?