photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 6 CZERWCA 2014
690
Dodano: 6 CZERWCA 2014

Anglia...

Baardzo długo nie pisałam. 
Ale miło jest zajrzeć do starych wpisów, obejrzeć stare zdjęcia.
Losy potoczyły się dalej.
Po skończeniu technikum dostałam pracę jako Przedstawiciel Ubezpieczeniowo-Finansowy, trzeba było założyć własną firmę etc - dużo papierków, praca była bardzo opłacalna pod względem finansowym. 
Dziś gdybym miała podjać decyzję - AXA czy wyjazd za granicę, wybrałabym od razu wyjazd.
Żałuję, że zwiazałam się z AXA - wiele na tym straciłam, naprawdę wiele. (nie chodzi o pieniadze).


Po roku pracy jako agent axa - zakonczyłam z nimi współpracę.
We wrześniu 2013 postanowiliśmy z Mariuszem wyjechać do Anglii.
Decyzja w sumie spontaniczna, tu ktoś doradził tak, tu ktoś inaczej. 
Wyjechaliśmy 23 września. Naszym planem było wyjechać - udało się.
Kolejnym planem, na którego realizacji zależało nam najbardziej - sprowadzić do Anglii naszych przyjaciół.
Po krótkim mieszkaniu w Reading przenieśliśmy się do Birmingham.
Udało mi się załatwić pokój, mieliśmy więc podstawę. Trzeba było działać dalej.
Tęskniłam za Jubą i Adą : D bardzo chcieliśmy z Mariuszem je sprowadzić do Anglii -
w końcu  UDAŁO SIĘ już 19 października dziewczyny przyleciały do Birmingham, takim oto sposobem ja i Mariusz otworzyliśmy 2 osobom furtkę do lepszego życia, nowych możliwości, lepszej przyszłości.
To takie miłe, kiedy się czasami spojrzy na te osoby i można pomyśleć: jak fajnie, ze jesteś tutaj dzięki nam, jak fajnie, że to właśnie my mogliśmy sprawić, że tutaj zamieszkasz. Często się o tym zapomina, każdy pochłonięty sprawami codziennymi. Ale przychodzą momenty kiedy się o tym myśli.

I tak mieszkamy na dzień dzisiejszy w 7 osób. 
Nas do przyjazdu namówił Marek a jego wujek pomógł nam z mieszkaniem przez pierwsze 2 tygodnie w Reading.
Potem radziliśmy sobię już sami - ja znalazłam pokój w Birmingham, sprowadziliśmy dziewczyny.
Wtedy w 4 mieszkalismy w dość ciężkich warunkach, ale daliśmy radę.
Następnie przeprowadziliśmy się do domu, który jest cały dla nas do dzisiaj.
Losy potoczyły się dalej tak, że łańcuszkiem od nas - Juba miała możliwośc sprowadzić swojego wybranka, 
Ada swojego przyjaciela. To naprawdę miłe widzieć tych ludzi i mieć świadomość, że w gruncie rzeczy gdyby nie NASZ wyjazd, tych ludzi by tutaj nie było! :) 
Ale na szczęście nasz wyjazd wypalił a furtka do lepszej przyszłości otworzyła się wielu osobom.

Dziś jesteśmy na etapie szukania dobrej pracy, wtedy jest w planie zmiana domu.
Piszę to po to, by za jakiś czas sobie przeczytać i powspominać :)
pozdrawiam!