"Serce nie sługa"
---A szkoda, że nie.
https://www.youtube.com/watch?v=vrdk3IGcau8
Po raz drugi muszę podziękować fenomenalnej osóbce.
Po raz kolejny mi pomogła w tak żałosnej dla mnie sytuacji.
Dziękuję, że mogłam Ci o tym wszystkim powiedzieć, czasem wzięcie na swoje barki zbyt wielkiego ciężaru, skutkuje tylko katastrofą.
To zaczęło mnie przytłaczać.
Wszystko.
Zajęłam 5 miejsce w kategorii open kobiet na biegu 10km.
Wyczytali, wyróżnili, udzieliłam wywiadu.
Uczę się Nordic Walking.
Jestem oficjalnie w niemniej oficjalnym klubie MK Team.
Należę więc dumnie do ekipy i niemniej dumnie mam zamiar przynieść Im chwałę.
Podczas biegu bylo różnie. Na pewno nie miałam zamiaru biec na max możliwości. Nie jestem w stanie od dłuższego czasu zwiększyć motoryki ponad 60% nawet na treningach. A zawody przebiegłam na ok 30% pierwsze 5km, a te drugie oscylowało już przy 45%... Dlatego też zdziwiłam się, że taki rewelacyjny wynik i gratulacje przez parę dni.
Miałam wtedy domowy izotonik zrobiony przez mojego Tygrysa.
Tygrys dba o mnie bardzo dobrze. Tak naprawdę, to lepiej policzyć na palcach ile x jadłam obiad w domu. Bo tych u niego było zdecydowanie więcej.
Codziennie miód czy tego chcę czy nie. Owoce, warzywa...
Szkoda, że po tych całych Mazurach,
musiałam się posiłkować zróżnicowaną pomocą. Szkoda, że muszę nadal.
Szkoda, że mam teraz problem z normalnym funkcjonowaniem, bo są trudne momenty.
Szkoda, że tak to się potoczyło.
Codziennie budzę się około 5,6 nad ranem z paniką. Wstaję, nie potrafię później zasnąć. Tak właściwie, to nie potrafię nic zrobić. Wszystko wywołuje u mnie niepokój. Irracjonalny strach. Jestem najzwyczajniej w świecie znerwicowana.
Szkoda, szkoda, szkoda. Bo mogło być inaczej, lepiej.
Ale dzisiaj zaczęłam już słuchać muzyki. Jutro może zmuszę się do czytania książki.
O ile lekarstwa znów zadzialają, to w końcu będę spokojnie spać.