Dzis akurat nie wyszło, mimo, ze zjadłam duzo warzyw i owoców, to spierniczyłam sprawę, chlebem i szynką, dobrze, ze nie rzuciłam sie na słodycze! Uff! No i zakładam spodnie sobie, a tu ciasno. :c
Muszę, muszę, muszę schudnać, przecież kiedys ważyłam 36 kilo, zanim mnie utuzyli, dam radę, dam!!! :D
Jutro rano jadę do kosciółka rowerem, żeby od rana cwiczyc, potem lekcje i nauka na fizykę, obiadek planuje ziemniaki, pierś kurczaka i sałatka, nie z kapusty tylko pomidora i sałaty, rano nie zjem chleba, w ogóle jutro nie zjem chleba, tylko ser wiejski, na wieczór też, koniecznie zjabłkiem, w miedzy czasie jabłka, dam radę, muszę. :3
Daje sobie czas do stycznia...