To zdjęcie należy do cyklu zdjęc zimprezy po 18stkowej na działce która należy do najostrzej wspominanych na zasadzie: za mało ludzi za dużo alkoholu, wiele fotek tkwi w folderze zacenzurowanym na amen, bo gdy ludzie patrzą na siebie w prawdziwym obliczu chce sie tylko zapomnieć taki widok...Niemniej było wesoło.
Ja-Anna byłam faktycznie gospodynią i rządziłam , dbałam ogarniałam...dopóki nie trzeba było ogarnąć mnie...
Stojący w zamkniętym pomieszczeniu grill jest dość abstrakcyjnym widokiem, ale należy brać poprawkę że to jest działka-melina, gdzie wszystko jest możliwe(np ostatnio wywędrowała lodówka przez okno które stoi już u sąsiadów, a za nią uciekło też lustro, cóż łądne było, może wisiałoby w moim mieszkaniu na kredyt na 40 lat...ale uciekło cóż może nie będę się musiała oglądać dzięki tej lustra ucieczce)
Motyw główny na zdjęciu : ogromny wdech skierowany w ledwo żarzący się już węgiel , co powoduje rozproszenie się miliarda drobinek pyłu wokół...
Tak jest teraz właśnie u Anny , zwierzenie dla wielu zainteresowanych ze współczucia, głupiej jajcowej ciekawości , no i też z powodu nadmiaru niewypowiadanych wrażeń , których spodziewam się że wszyscy są ciekawi.
COdzień rano wstaję i biorę właśnie taki głęboki wdech w moje niepozorne ale pojemne płuca.No a wokół mnie tyyyle tyle drobnych myśli wrażeń i wspomnień a wszystkie choć piękne wirują w chaosie i czasem ograniczają mi widoczność, tzn możliwość funkcjonowania w materialnej przyziemnej rzeczywistości...Ale cóż przecież wciąż trzeba oddychać głęboko, prawda? Pozdrawiam AniA:)