Podejmuje radykalne decyzje i moja ambiwalencja niczego nie ułatwia. Czasami ciężko jest wybrać pomiędzy marzeniami a racjonalizmem, pomiędzy wspomnieniami a przyszłością. Nie jest łatwo budzić się i nie pamiętać. Tylko co robić w sytuacji kiedy starania zawodzą a rozum podpowiada żeby umrzeć i narodzić się na nowo. Czy można wyrzec się wszystkich wartości, tak po prostu odepchnąć myśli o czymś co dotychczas wydawało się najważniejsze? Nie ma sensu mówić o niedopowiedzeniach kiedy wszystko zostało dopowiedziane. Męczę się w swojej rzeczywistości. Najbardziej żal mi czasu, który poświęciłam na walkę z wiatrakami, na złudne nadzieje, na wmawianie sobie czegoś co nigdy nie istniało i co zostało mi udowodnione. To nie ja przegrałam i nie ja oddałam wszystko walkowerem. Próbowałam. Mam już za sobą pierwszy krok ku przyszłości, wytrwałam, co w moim przypadku i tak dużo a wczorajszy dzień bardzo mnie podbudował. Dziejsze skromne plany także dodają mi energii, bo nareszcie zyskałam coś całkiem sama. Wszystko tkwi w umyśle i w końcu przestałam rzucać słowa na wiatr. Dążę do swojej małej nirwany.
http://www.youtube.com/watch?v=NnIzbukJOHQ
Jestem zmęczona nadzieją posiadania niczego.
Trudno jest kochać, kiedy dajesz mi nicość.