nie może być dobrze, prawda? kiedy w końcu coś się udaje, rzeczy, które wydawały się stałe, nagle zaczynają się sypać, a za nimi pewnie niedługo wszystko inne. chudnę, potrafię się kontrolować, zakończyłam semestr i właściwie już mogę odpocząć. ale co z tego, skoro nie mogę przestać martwić się o mojego tatę i o A, nie tęsknić za domem i nie czuć okropnej melancholii, która już wcale nie jest przyjemna? coraz mniej potrafię się z czegokolwiek cieszyć. nawet to, że kupiłam, zapakowałam i przyozdobiłam cudne prezenty, a w całej kuchni czuć słodki zapach pomarańczy i goździków, bo zaraz zabiorę się za pieczenie świątecznych ciasteczek nie wywołuje radości ani uśmiechu. w końcu zrobiłam też porządki w mieszkaniu, ale w głowie dalej pozostał bałagan. znowu niczego nie jestem pewna. nie wiem, co czuję, czy wciąż czekam na święta i czego tak naprawdę chcę. kłócę się sama ze sobą. kolejny raz.
28 LUTEGO 2017
25 WRZEŚNIA 2016
21 WRZEŚNIA 2016
20 WRZEŚNIA 2016
15 WRZEŚNIA 2016
25 MAJA 2016
13 MARCA 2016
9 MARCA 2016
Wszystkie wpisy