Jeśli znowu zostanę osądzona i skazana. Nie rób mi tych głupich zdjęć z tabliczką.
Nie przypinaj dziwnych liczb, nie ubieraj, nie naznaczaj. Zabierz do ciemności celi.
Jeśli znowu świat zgwałci mnie od środka. Nie zatrzyma mnie już nikt.
Nie będziecie wiedzieć kim był ten wyschnięty kwiat. Zamknięty w ciemności.
I kiedy znowu usłyszę te same słowa. Zamilknę i zrobie to co lubię najbardziej.
Ucieknę, bo ucieczka jest dla mnie afrodyzjakiem na bół i samotność. Wśród tłumu.
Brak zrozumienia. Może nie pytaj nie warto. W końcu to tak cholernie nie logiczne.
Zamknijcie mnie w celi z wygodnym łóżkiem. Bym mogła się wyspać.
Wyssysając całą esencję snu. Kropelka po kropelce.
Aż sny się skończą.Obraz przestanie się przewijać.
Wtedy zamilknę, a sen będzie pęknięciem.
Kiedy widzi się słońce razi was po oczach. A mnie rażą mordy nieszczęśników.
Znających się tak świetnie na bólu. Najlepiej jednak dać im nóż.
Zawsze wbiją Ci go w serce. I nie zaśniesz. Nigdy jak przed tem.
Szukając winy w sobie. Szepczesz do ucha rzeoczywistości.
Modlitwę o spokój. Nie zaznasz go. Jesteś skazany na dożywocie.
Z brakiem możliwości skrócenia kary do 25 lat.
I kiedy znowu okażę się, że przeszłość jest ważniejsza od teraźniejszości.
Zamilknę. Spuszczę głowę . Odejdę. Do przyszłośći.