pomarańczowy parasol

Podobał mi się ten parasol :D zdjęcie z Chorwacji.

Dzień bardzo pozytywny.

Sprzątałam, pojechałam z rodzicami na cmentarz do dziadków i mama kupiła mi kurtkę.

Reszta dnia spędzona z gitarą. Uwielbiam takie spędzanie czasu.

Powinnam.

Słowo, które ostatnio mnie prześladuje.

Ale dobrze, użyję go.

Powinnam.

- nauczyć się geografii,

- zrobić jakieś lekcje, pewnie trochę tego jest,

- powtarzać biologię.

Wow. Zmieściłam w trzech punktach to, co muszę zrobić.

Powinno ich być ze dwadzieścia.

Ale trzy aż tak nie kłują w oczy :)

Miałam zobaczyć się ze Sławkiem, ale nie wyszło. Może jutro się uda. I chyba jednak nie dam rady spotkać się  z Julką. Zbyt długo się dzisiaj opieprzałam. Ale nie żałuję, pewnie zrobiłabym to samo.

Nocka u Oliwii była... hm. Trudno użyć jednego określenia. Na pewno wyjątkowa, ucząca czegoś. Ale nie była chilloutowa. Chyba we trzy nie miałyśmy do tego melodii. Spokojnie, nadrobimy w wakacje :)

Czytałam dwa artykuły na onecie.

Wystarczyło, żeby mnie zdołować.

Zastanawiam się, kiedy wyrosnę z chęci naprawiania świata.

Kiedy to wszystko stanie się dla mnie obojętne.

Jak się tak stanie, to chyba będzie oznaczało, że umarłam.