Kwintesencja grochowej Grochowości:
Może i jestem skrzyżowaniem nowoorleańskiej dziwki z dziewczynką idącą do pierwszej komunii..
Może i jestem aspołecznym wypłochem wprowadzającym stan grozy we wszystkich miejscach w jakich się pojawi bez względu na stanach skupienia w jakim się w danej chwili znajduje, ale.. mnie naprawdę swędzą zęby.
Może i nie posiadam uprawnień do współistnienia w naszej nienagannej społeczności, bo mam nasrane w bani, posiadam adhd, które czasem mnie przerasta, nieogarnięte i niełopatologiczne poglądy, zdolność do niesrania przez miesiąc i upijania się jednym red'sem.
Może i nie nadaję się do dzisiejszej wizji uporządkowanej przyszłości naszej planety, bo codziennie przebiegam na czerwonym świetle i chodzę po trawie, bo sądzę, że i tak wszyscy po trawie chodzą. w przeciwnym razie skąd na trawniku wzięłaby się tabliczka "nie deptać trawy"?
Może i odstaję od całej reszty tych ucywilizowanych homo sapiens, ale ja naprawdę wolę tanie wino na lubliniance od tego półwytrawnego w cztero-gwiazdkowej restauracji...
Może i wprowadzam zamęt, ale to nie moja wina, że autobusy zawsze przede mną uciekają, nie potrafię się nimi poruszać, biegnę,aby jechał szybciej i kurwa! nikt nie napisał, że przejazdówek się nie kasuje -.-'.
Może nie powinnam udzielać się w sprawach wątpliwych i kontrowersyjnych, ale kto zrozumie dlaczego sok z granata nie jest granatowy, co się dzieje z bielą kiedy śnieg się stopi i czy jeśli idziemy z prędkością dźwięku i puścimy bąka to najpierw go usłyszymy czy poczujemy? xD
Może i nie spełniam ambicji rodziny bo nie wiem gdzie była bitwa pod grunwaldem i ile lat trwała wojna stu-letnia.
Może i pani z kiosku słusznie na mnie warczy gdy daję jej 100zł w jednym papierku prosząc o jeden listek gumy Orbit.
Może i mama miała rację nazywając mnie głąbem podczas gdy usilnie tworzyłam szaszłyki z kukurydzy.
Rozpaczając nad bezmiarem mej miernoty intelektualnej, depresyjnym wręcz poziomem elokwencji i totalną umysłowo-emocjonalną zapaścią sięgam do źródeł w poszukiwaniu owego stanu rzeczy. I znalazłam jakże piękną, głęboko patriotyczną i jakże wzniosłą pieśń, wiersz czy coś na kształt tego co wpajane mi było w moich najobfitszych latach rozwoju psycho-społecznego, niczym inwokacja, prolog do dojżałości:
"O ty.. co stoisz pod mym łóżkiem.
O ty.. z niebieskim uszkiem...
O ty.. co w nocnej godzinie
Przynosisz ulgę całej rodzinie..
I choć w ciebie walą armatnie gromy...
Tyś nieugięty!
Tyś wytrzymały!
O ty.. nocniku wspaniały"
Nie nauczajcie tego swoich dzieci.
To grozi umysłowym zaparciem.
pachanga-calienta.mp3