Z braku ciekawszych tematów postanowiłem napisać taką namiastkę recenzji :)
Jacek Dukaj - " Córka Łupieżcy"
Archeologia (...) jest najważniejszą, a właściwie - jedyną naprawdę ważną nauką, jaka nam pozostała.
Miałem sporo wątpliwość co do tej minipowieści. No bo jak to, osiemnastolatka bohaterką Dukaja ?? Do tego jakieś przygody w kosmosie ?? Co to ma niby być spaceopera czy co ?? Na szczęście wszystko okazało się tylko błędnym odczytaniem zapowiedzi z okładki.
Zaczyna się to to, zupełnie niewinnie. Ot, swiat przyszłości, Kraków, lekko dekadentyzująca społeczność. Główna bohaterka w osiemnaste urodziny otrzymuje wiadomość, że nieżyjący ojciec zapisał jej w testamencie kilka tajemniczych przedmiotów. Dziwne zdjęcia, naszyjnik, jakieś nagranie. Zuzanna postanwia wyjaśnić tajemnicę śmierci ojca. Do tego najmuje prywatnego detektywa. Brzmi bardzooooo typowo. Trochę jak jakiś kryminał SF. Ale typowe nie jest. A dlaczego ? A dlatego:
- po pierwsze dukajowy schemat narracji - jak zwykle zostajemy wrzuceni w świat, który dość znacznie różni się od naszego. Różni się głównie poziomem rozwoju technicznego. Ale autor, jak nas do tej pory przyzwyczaił, zręcznie unika opisów w stylu "Bohaterka wstrzyknęła sobie libaryt. Była to substancja która sprawiała, że bla bla bla bla". Funkcje poszczególnych wynalazków musimy rozgryźć sami. I mimo, że utrudnia to czytanie, daje cholerną satysfakcję :)
- po drugie dukajowy język - ileż tu neologizmów. Te wszystkie ldżety, libaryty, ubiki (tak tak ubiki :) ), ikurje, lsny. Wspaniały szyk przestawny, zdania powielokroć złożone, bajka po prostu :]
- po trzecie postmodernistyczne gierki - nawiązań dość dużo jak na 130 stron tekstu. Głownie do Dicka (ubik, Wysoki Zamek, życie po życiu itd.) ale jest także mowa o "rydzykowcach" :), są nawiązania do Biblii, klasyki kryminału i ... do Dukaja :)
- po czwarte celne sentencje - o jest tego trochę, jak choćby ta z początku, ale są też takie piękne zdanka:
- Mówiszo fizyce czy o religii ?
- Nie zawsze da się odróżnić
Każda nauka rodzi się z jednej olśniewającej analogii
- po piąte tematyka - Podziwiam Dukaja za to, ze nawet w tak krótki tekst potrafi upchnąć tak wiele ważnych problemów, nie czyniąc go przez mętnym. Jest oczywiście SF, są problemy natury moralnej, sa pytania: skąd przyszliśmy, dokąd zmierzamy ? Czy rozwój nauki to nasze zbawienie czy nasza zagłada ? Gdzie kończy się fizyka a zaczyna religia ? Czy da się osiągnąć szczyt rozwoju naukowego ? I co będzie potem ? Jakie są możliwe scenariusze końca naszej cywlizacji ? I wiele wiele innych....
- po szóste Miasto - nie chcę za dużo zdradzać, ale Miasto jest piękne. Chyba jestem mocno skażony ldżetem, bo nie miałbym problemów natury moralnej jak Zuzanna, tylko cisnął bym to wszystko w cholerę i ruszył na eksplorację Miasta, a co za tym idzie Wszechświata :)
Reasumując sądzę, że każdy kto ma w sobie naturę poszukiwacza/eksploratora (niekoniecznie takiego "materialnego") powinien tą ksiązkę przeczytać. A przynajmniej spróbować. Bo łatwo nie będzie. Jednak Dukaj to zawsze Dukaj :]
Jesli jednak wolicie niezobowiązujące i rozrywkowe fabuły to raczej nie ma sensu po Dukaja sięgać, tylko się niepotrzebnjie zmęczycie (co wcale nie znaczy, że nie lubię niezobowiązujących i rozrywkowych fabuł) :)