Spójrz na siebie mój drogi. Gdzie teraz jesteś? Jakim cudem tak skończyłeś? Słyszysz to? Samotność cicho popiskuje w pokoju, uzupełniając swoim tonem ciemność. Jesteś zdany jedynie na moje towarzystwo. Zastanawiasz się zapewne w którym momencie źle skręciłeś. To nic. Może pocieszy cię to, że nie ważne jaką drogę byś obrał, to zawsze spotkalibyśmy się właśnie tu. W tym zadymionym pokoiku, pod osłoną nocy, przy chorobliwym świetle zimnego monitora.
Poznajesz mnie już?
Całe życie niosłeś mnie na swoich barkach i dalej będziesz mnie niósł... do grobowej deski. Jestem tym szeleszczącym szeptem na dnie twojego samotnego umysłu. Nigdy cię nie opuszczę. Ludzie będą pukać do twych drzwi. Niektóry zostaną na trochę dłużej, inni zaś tylko na jeden oddech, lecz każde z nich odejdzie. Ja będę trwać wiernie przy tobie do samego końca.
Czy poznajesz mnie już?
Jestem twoim przeciwnikiem. Jestem twoim wrogiem. Oskarżycielem, prokuratorem i katem. Kochasz mnie. Wiem. Kochasz mnie niemą miłością, wołając mnie każdej nocy swym bolesnym wdechem. Nie przyznasz się do tej plugawej namiętności. Ukryjesz się przed światem, sobie zaś zasłonisz oczy, wypierając się mnie donośnym krzykiem. Zrozumiem to i trwać będę dalej. Cierpliwie, powoli, bez chwili wytchnienia... będę łechtać, kąsać, torturować i spuszczać z ciebie życie.
Poznajesz mnie już?
Niepojęty mój mechanizm. Gdy czynisz dobro milczę, stając w rogu odwracam twarz. Istnieje dla ciebie, czekając na potknięcie, na błąd, na fałszywy ruch. Obetrzyj tylko kolano, a już spieszę krokiem pełnym gracji. Przesunę palcem po twoim kręgosłupie, patrząc jak drżysz. Zacisnę mocno dłonie na twoich płucach, poganiając serce. Nie ustąpię swego miejsca Morfeuszowi. Zduszę śmiech, wypełniając powietrze pytaniami bez odpowiedzi. Będę wyśpiewywać donośnie każdy zarzut.
Czy poznajesz mnie już?
Gdy twe dłonie wepchnęły cudze życie pod ryczącą machinę, to ja klaszcząc radośnie sprawiłem, iż rozpamiętywałeś tę chwilę. Jam jest tym, co krzyczy "sprzeciw", gdy w reku trzymasz ostrze. To ja zaciskam łańcuch, trzymając bestie w ryzach. Przeklinasz mnie niemal codziennie. Rozumiem to. Jestem twoją klątwą. Jestem Twym błogosławieństwem.
Aleksandrze, poznajesz mnie już?
Oboje wiemy, że kiedyś mnie zabijesz.
Szkoda mi ciebie. Z wyrazami szacunku, twe sumienie.