Muahahaaaaaaa. Dzisiaj mi troszki odwaliło.
Przyjemny dzień zaczęty kilkoma fajnymi akcentami :).
Takie mieszane emocje cały czas mnie dręczyły. Mieszanka wybuchowa. Znudzony, ale jednocześnie pełen energii, aż nadto, trochę pogoda mną szarpie, podejrzewam. Raz mam wybuchy euforii, wręcz agresji, a raz się zamyślę i zawieszę ;].
Skręca mnie "pozytywna energia".
Prezentem na Dzień Matki było zaspamowanie kuchni notkami. ;D
W tym zamyśleniu refleksje! Ach! Metafizyka!
No i wierszyk na dziś dzień w tym zamyśleniu napisałem.
Spadam w dół swego cienia,
Który sam także pada.
A jego postać się zmienia,
Gdy zmienia się postać Gada.
Spadam w dół tej ciemności,
Tej która glebę czernieje.
Jest niezależna od gości,
Którzy nie walą o ziemię.
Za ciemności czernią,
Co odbija światłu
Marzenia się spełnią.
Te nieznane światu.
Spadam w dół swego cienia,
Co jednoczy dzień i noc.
A jego postać niezmienna,
Bym mógł w cieniu ginąć.