photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 PAŹDZIERNIKA 2009

Traumę trzy

Patrz na ścianę, patrz na siebie.

Patrz na kruka, patrz na cienie.


Tą zwyrodniałą rymowanką zawitałem Was w moich skromnych ciemnościach. Tak ciemnych, że nawet jaśniejących części Bromby w niej nie widać! Bromby nie widać, anini! Przez to wszystko nozdrza produkują smoliste substancje zapachowe obnażające się każdej napotkanej niecelowo osobie. Owe nozdrza okazały się na tyle złośliwe, że przeprowadziły między sobą niezrozumiały i wielce skomplikoway, podchodzący wręcz pod szyfr, diaaaalog. Ale w tym momencie zachorowałem na antyumiejętność myślenia twórczego, muszę znaleźć coś, coś... co mi z tym pomoże. Piotrzee?

Och nie, to merci z kawą! Och nie, kokaina, sorry, kofeina mnie nadzbyt pobudza! Mój organizm szalejeee! Aaargh, moje stopy rosną do numeru 63!! Mój źrenice widzą wszystko dookoła mnie! Mój brzuch wydala pępkiem! Ręce... gdzie moje ręce?! Aach, no tak, w kieszeniach, zimno mnie dopada od rąk i trzyma się przez cały czas tylko  wyłącznie w rękach, cóż. Ale zaraz, zaraz... moje nozdrza, MOJE NOZDRZA! Aaargh, smolista substancja!! Nieeee!!! Atakuje! Niespotykany stres obszedł całe me ciało, czuję się całkowicie unieruchomionozesztywniały! Potrzebuję pęsety! Pęsety? Co ja gadam? Zwoje mózgowe zaczynają mi się rozkręcać w jedno długie jelito grube! Czuję to! Słuch mi się wyostrzył, słyszę jakieś niewyraźnie pomruki... Taaak, to one, n-nnooozdrzaaa! Podkręćmy im volume... Eee, rozmawiają po łacinie?! Ojej, nie jestem w stanie tego zapisać, ten język wydaje mi się zbyt nie... aaaale co to?! DINOZAUR!! DŻOONYYYY, ratuuuj! (dyszę, w tym momencie z moich ust wydobywa się tylko dyszenie, lecz nie umiem go przedstawić odpowiednią onomatopeją, aby wszyscy ją pojęli. Dyszę...)

Leżę, leżę w bezruchu, z głową przekrzywioną w lewo, koło mnie widzę tylko pazur wielkości mojej głowy, nie wie on chyba, że chodzi po nim około tysiąc mrówek, imitując koncert punkowy. Ech.... zamykam oczy... Na ciemności przed moimi oczami co chwilę pojawiają się barwne, lecz mocno przyciemnione wstęgi. W nich czuję energię, energię na wydalenie przez pępek kofeiny, którą ówcześnie zażyłem i dzięki której ten tekst rozwinął się takoż.

Wydalam.

Powoli się budzę, otwieram powieki, używszy noża do tapet, ponieważ w naturalnym miejscu były nie do otworzenia. Widzę świat teoretycznie normalnie, stopy wróciły do numeru 45, ręce znalazłem na ziemi, poza kieszeniami, jedynie krew zalewa mi źrenice, widzę jedynie wtedy, gdy przetrę je szmateczką. Trudno, wolę taki stan, niż po możliwym zaszyciu ran.

Tylko czy pieczątki, aby na pewno opierają się na czystej fizyce? Czy diabeł tkwi w ogóle?


Patrz na matkę, patrz na ojca.

Patrz na szaraka, nie na zająca.

Komentarze

~muminp a ja i tak wiem że caly tekst byl po to, zeby sie pochwalić numerem stopy 45!
13/10/2009 21:34:19
~conga Semicki spisek przeciwko Hpucowi!
13/10/2009 20:54:09
donikad psychodelia!

Przeczytałam! CAŁE!
13/10/2009 20:43:29