photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 SIERPNIA 2009

Marynatą go!

Idąc ścieżką kamienistą, potykając się co chwilę o bardziej zgniłe, martwe żaby na drodze, Człowiek rozmyślał o najnowszych doniesieniach ze wszechświata. Nie interesowały go żadne inne wiadomości, można by rzecz: po'ostu kosmos! Człowiek był człowiekiem (nie!) poczciwym, acz bardzo zrechotany oczami wyobraźni. Cokolwiek by mu ktoś powiedział, on obróciłby o 360 stopni i w zasadzie nic by się nie stało... W tym był problem, zupełnie nie pasował do wszystkiego wokół na Ziemi. Glebę uważał za źródło naturalnego pożywienia, ale to tylko dlatego, że miał znakomitą przemianę materii. Gdyby wylądował na bezniczej wyspie, umiałby przetrwać przez nieskończoną ilość minut, ponieważ bez przerwy zapewne ryłby swoim długim pyskiem w zakamarkach glebowych.

Wnioskując, był niesamowicie przywiązany do samej ziemi, ale nie umiał kooperować z wszystkim innym, co na danej ziemi było. Traktował ich jak konkurentów, bo był zmuszony dzielić z nimi swoją ziemię, ziemię którą kochał przeniesamowicie. Jego zainteresowania zaczynały się na Ziemi, a kończyły we wszechświecie.


Pewnego dnia (nigdy nie zaczynajcie tak zdania, to o wiele gorsze niż "więc..."!!) Człowiek spotkał jednak na swojej drodze Mrówkojada. Mrówkojad różnił się od niego znacznie wyglądem, ale patrzyli sobie w oczy przez dobre pół godziny. Człowiek w jednej chwili poczuł wiele rzeczy, ale jedną z nich było uczucie wyróżnienia, był zdumiony, że taki właśnie Mrówkojad, mający zazwyczaj wszystko w przysłowiowej dupie (w sumie, jakie to przysłowie?) patrzył na niego jak na kogoś wielce dla niego ważnego. Człowiek poczuł to samo, co i pan na M. Zdziwił się także z faktu, że i on poświęcił jemu aż tak dużo swojego cennego czasu. Kichnął. To był błąd. Mrówkojad się spłoszył, pozostawiając po sobie tylko ślady na błocie pełne pianki do golenia. Można pomyśleć, jakież to miał kompleksy? Człowiek upadł na ziemię, zaczął ją powoli lizać, całując co chwilę. Po chwili brał ją do ust coraz większymi kęsami. Babrał się w ziemi kolejne pół godziny, dopóki nie przyszedł do niego niedawno spłoszony Mrówkojad. Stał nad nim niespodziewanie blisko. Ich twarze dzieliło powietrze o szerokości około 20cm. Tym razem patrzyli się na siebie 10 minut, zanim Człowiek nie poczuł, że całkiem zdrętwiał mu kark. Mrówkojad wycofał się z lekkością w ruchach, po czym wsadził swój imponujący ryj w garstkę, skopanej uprzednio przez Człowieka, ziemi. W jego oczach malowało się spełnienie, kiedy kolejne małe stworzonka zwane mrówkami, przenosiły się do coraz wyższych patrii jego ryja. W końcu wyjął ryj, oblizał się zacnie, otarł łapą swą twarz (!), stanął na tylnych łapach i powiedział donośnie: "Kiedyś cała ta ziemia będzie twoja, ja istnieć będę jedynie w galaktyce oddalonej... bardzo! Taka jest kolej rzeczy, my jesteśmy wszędzie. Ty zaś musisz o wiele bardziej cieszyć się swoim istnieniem, ponieważ z Ziemi znikniesz ostatni i to na zawsze."

Mrówkojad po tych słowach opadł na ziemię i wyzionął ducha. Zionąc wyparowało mu około 50% masy ciała. Reszta została dla spragnionych mrówkojadczej miłości nekrofagów.

Człowiek uciekł z miejsca zbrodni, zostawiając za sobą jedynie wilgotną skarpetę...

>Mhm!<

Komentarze

~ivan nie chce mi sie czytac! za dlugie!
25/08/2009 16:33:29
~conga Pierwszy akapit musiałam przeczytać trzy razy, żeby w ogóle zacząć się orientować o co chodzi. Ogólnie to panuje tutaj lekka psychodelia, ale jestem pewna, że gdyby wgłębić się dokładniej w twoje noty (w sumie noty to bardzo głupie słowo, nie uważasz?) to odnalazłoby się coś ważnego i bardzo ponadczasowego. Korzystając z okazji, chciałabym pozdrowić każde szatańskie nasienie na tej pięknej ZIEMI i w tym pięknym KOSMOSIE.
Mazeł Tow!
25/08/2009 0:18:36

Informacje o gacpuc


Inni zdjęcia: Róże wswieciezdjecAloha rezzouMiło wrocic martawinkelTilly martawinkelXd martawinkelHi martawinkelXx martawinkelXxx martawinkelGórka martawinkelCały mój świat kraudiaa