I tak oto siano przemienił w zboże, takie fajne, mieniące się w słońcu, kłosy... Zaś zielony groszek stał się rubinową marchewką i rzekł do czerstwego Piotra, że miód. Ja natomiast, mając na uwadze zniknięcie dawnego, pierwotnego miejsca spotkań najdawniejszych zbrombialców, mający kontakt bezpośredni z Azbestową Wszechmogącą, poczułem się zobowiązany przerwać falę ciszy. Po 2 miesiącach ożywiam czarne przestrzenie tego wirtualnego wszechświata, mimo że życie moje się totalnie automatyzuje, znów działa mi tylko jedna półkula mózgu, a druga gra w darta z kimś spoza mojego świata. Automatyzacja wiąże się też nieuchronnie z normalizacją, a na pewno odjeściem od nagłych ataków umysłowego kokluszu, którego flegma lądowała na Waszych monitorach. Teraz koklusz został odłączony niezrozumiałem azbestowym murem od czułego punktu wyobraźni, w której gnieździ (gnieździło) się niesamowite źródło magicznej energii.
Wszystko wydaje się być monotonniejsze, zwyczajniejsze, znajome. Można by próbować odpowiadać na wszystkie możliwe pytania, choć nawet to nie dawałoby satysfakcji. Czuję się częścią skonkretyzowanej rzeczywistości, uporządkowanej, bez widocznej autonomii. Czy jest ona niepotrzebna, czy niemożliwa?
Mimo wszystko szukam dalej, czekam aż wszystko samo się okaże. Potrzebuję nowej baterii, świeżego powiewu kostki klozetowej o zapachu morskim, inhalacji proszkiem Bryza.
Jedynie szyderczość pozostaje taka sama, jak kiedyś. Gdy w otoczniu moim teraz jeszcze więcej osobników widocznie słabszych, oprócz sztucznego poszukiwania satysfakcji z szydzenia, rodzi się też coraz częstsza refleksja o beznadziejności samego otoczenia, puste twarze, puste ich myśli, choć bogate.
Na ile teraz jestem zrozumiały pod działaniem wylewu spontanicznych odczuć? Chyba nieistotne, im mniej, tym większa moja autonomia. Murować się przed światem bardziej niż kiedykolwiek, dając kartę wstępu tylko części ciał niektórych osób. "Egzystować" wciąż przechodzi w "czekać (na)".
Z drugiej strony znajduję u ludzi z większą wrażliwością niż przedtem, cechy właściwe, dopasowane do moich umysłowych potrzeb. Gdyby automatyzacja życia przez moją podświadomość była bardziej rozumna i inteligentniejsza ode mnie samego... Aby sam mój kontrolowany rozum, mógł dłużej robić to co lubi najbardziej - NIC, zbierając siły na coś naprawdę wartościowego.
Kończę, bo czuję, że mając inny nastrój, bardziej przyziemny, chwycę się za głową wykrzykując "olaboga, po co?" po przeczytaniu tych kremowych wypocin.
A filozofia w życiu tylko pogarsza naszą świadomość.
Odchodzę, by zrobić sobie drenaż nosa.
A Ty, morska kostko klozetowa firmy L, przybywaj pewnym krokiem!
Dla nieogarniętych klimatem - KLIKUN.
Inni użytkownicy: topskiisho71asysta16phonklovarek8820kdapilevenmagjas02janek439nfdsoas
Inni zdjęcia: chciałbym umrzeć jak James Dean swiatowatpliwosci... newhope962229 / 06 / 25 xheroineemogirlxManul Stepowy - Otocolobus manul tomaszj851520 akcentovaCóż, w Polsce bieda ... ezekh114Hhhh allthecold29.6.25 inoeliaZejście do grobowca bluebird11Motylem jestem :) halinam