Nie sadzilam, ze niektore ksiazki moga tak dzialac na psychike. Czytalam wczoraj ksiazke o dziewczynie, ktora zostala zgwalcona i zamordowana przez swojego sasiada na polu kukurydzy i teraz obserwuje ze swojego 'Nieba' to,co dzieje sie na Ziemi. Ciekawa ksiazka, czytalam do 2 w nocy. Autorka pisala, ze Susie (bo tak miala na imie zamordowana dziewczynka) widziala ludzkie dusze opuszczajace swoje cialo podczas smierci, jak tez to w jaki sposob dusze zmarlych kontaktuja sie ze swoimi zyjacymi bliskimi. Masz czasami wrazenie ze ktos jest obok Ciebie, ze ktos nad Toba czuwa? Czytajac, poczulam sie dziwnie i zaczelam sie nad tym zastanawiac. Od razu przypomnialam sobie o mojej prababci. Dziwne uczucie, bardzo dawno o niej nie myslalam, zapomnialam nawet o tym,jak wygladala. Ciekawe, czy siedzi sobie tam u gory i czy widzi to, co tu sie dzieje.
Jesli w ogole jakiekolwiek niebo, badz tez pieklo istnieje. Chyba tak jest lepiej ludziom zrozumiec odejscie bliskiej osoby. Siedzi sobie teraz tam u gory i czuwa nad Toba. Sama nie wiem jak to jest. Bo niby dlaczego czasami czujemy bliskosc osoby,ktora odeszla? To co wczoraj przeczytalam jest sprzeczne z tym co do tej pory myslalam. Bo do tej pory dopuszczalam trzy opcje zycia po smierci. Pierwsza- umierasz, nie ma nic, totalna pustka. Dusza? Jaka dusza? Lezysz w ziemi.Nie myslisz,nie czujesz, nie istniejesz. I tyle. Druga- dosc nietypowa. Rodzisz sie na nowo i przezywasz swoje zycie jeszcze raz. Tylko, że nie mozesz nic zmienic, niczemu zapobiec. Wiesz, ze np. zginiesz w wypadku,albo ze zaraz zrobisz cos glupiego. Nic nie mozesz z tym zrobic. Trzecia- lepsza. Wszystko jest tak, jakbys chcial. Chcesz wille z basenem w Californi? Masz. Przystojnego, inteligentnego faceta? bach, masz. Byloby cudownie.
Ale, ze ktos siedzi sobie u gory i patrzy na Ciebie, teskniac i chcac sie do Ciebie przytulic,wesprzec,cos powiedziec i nie mogac nic zrobic, jak ta cała Susie? Troche bez sensu. Jednak chyba najbardziej wiarygodna opcja jest ta pierwsza. Dlatego trzeba korzystac z kazdego dnia i nie zapominac o tych, ktorych juz nie ma.