Nie rozumiem swego zachowania..
Tak bardzo potrzebowałam miłości, bliskości.. bezpieczeństwa..
Odrzucam miłość.
Potrzebuję samotności, ale jednocześnie pragnę, by ktoś trwał przy mnie..
A co do bezpieczeństwa.. sama go nie zapewniam, bo sama go nie czuję.
Nie potrafię zrozumieć co się ze mną dzieje.
W sytuacjach kryzysowych jestem zimna niczym śnieg..
Alej akaś błachostka sprawia, że topnieję.
Nie pamiętam już czy kiedykolwiek byłam aż w takim stopniu rozbita emocjonalnie.
Ranię najbliższych mi ludzi, a najbardziej obcym pragnę pomóc..
Nie mam na nic sił.
Twoje słowa, a raczej ich brak nie dają mi mocy ani trochę...
Ale tak musi być.
Chyba chcą w końcu wrócić do domu.. tak na stałe.
Póki co, to wiedz, że jestem pół przytomna.
Ciao.
https://youtu.be/IxQqZdUXy6I