autodestrukcja
niejednokrotnie postrzegana jako temat tabu. jednak czy rzeczywiście dotyczy tak niewielu z nas?
jak ludzie odreagowują swoje problemy, porażki, stres?
czy rzeczywiście każdy ma własny złoty środek, który łagodzi złe samopoczucie i leczy chorą duszę?
czy faktycznie zawsze gdy mamy problem potrafimy mu sprostać w "zdrowy" i bezpieczny dla nas samych sposób?
zastanów się co pierwsze przychodzi Ci na myśl gdy odniesiesz porażkę. kiedy Twoje nerwy zostają mocno nadszarpniętę i czujesz że tracisz kontrolę nad swym życiem. czy tak łatwo jest wtedy opanować się i myśleć racjonalnie? czy potarfisz dać upust swym emocjom w taki sposób aby nikomu, a szczególnie sobie nie zaszkodzić?
papieros.
piwo.
krzyk.
ból.
czy jest jakakolwiek róznica w sposobie szkodzenia własnemu "ja"? czy lepszy jest ten który przysłowiowo "zaleje smutki w butelce wódki" od tego który chwyci za żyletkę, aby zadać sobie zasłużony ból?
czlowiek z natury jest słabą istotą. najczęśćiej winimy siebie samych za niepowodzenia, ktore nas spotykają, lub za te które spotykają naszych bliskich. jednak gdybyśmy się przez chwilę zastanowili może okazało by się że wcale nie mieliśmy wpływu na taki bieg wydarzeń?
co nam daje autodestrukcja?
ucieczkę od rzeczywistości?
zasłużoną karę?
satysfakcję..?
ukojenie duszy..?
***
nie jest łatwo znaleźć odpwiedzi na te pytania.