lan$$ :D
„Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach…”
W głowie cisza przed burzą. Myśli jeszcze nie grzmią i nie opadają gradem, lecz kłębią się chmurami, przesuwane powiewami emocji.
Emocje? Chemia czy duchowość? Jeśli chemia, to czym jest życie? I czy ma jakąkolwiek wartość? Skoro poczucie wartości nie jest już chemią, lecz metafizycznym doznaniem… Czy umiemy naprawdę dotrzeć do samego źródła i wyjaśnić, dlaczego uważamy coś za wartościowe? Odpowiedzieć sobie na ostateczne „dlaczego”? Nie umiemy. Ale umiemy to odczuć.
Bo „Tao, za którym można podążać, nie jest prawdziwym Tao. Nazwa, którą można nazwać, nie jest prawdziwą nazwą.” Uczucie które można zamknąć w jakimś słowie, nie jest prawdziwym uczuciem. Człowiek, którego można określić, nie jest prawdziwym człowiekiem. Życie, które można zatrzymać i zbadać, jest śmiercią. Wolność, którą można posiąść jest zniewoleniem. Istota istnienia leży w „dzianiu się”, tak po prostu…
I każdy dzień jest po to, by żyć, by tworzyć, by działać, by myśleć… Im dalej sięga nasze poznanie, tym bardziej powiększa się ilość pytań, lecz mętlik w głowie przestaje przeszkadzać, a jedynie łaskocze. Każde kolejne „nie wiem” nie stanowi ciężaru, lecz jest jak dodatkowa zabawka, ot zagadka do rozwiązania. Mam czas, pomyślę…